Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aromatyzowane. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą aromatyzowane. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 maja 2015

Piwa z Grodziska, czyli żabkowa ofensywa

     Wybaczcie ponad miesięczną przerwę w blogowaniu; obiecuję poprawę! Na początek, w ramach pokuty, tekst, który miał się znaleźć na blogu już dawno temu, ale – uwierzcie – czasu miałem ostatnio mniej niż absolwent politologii szans na dobrą pracę*. A na tapetę wziąłem serię piw, która już od dnia oficjalnej premiery budziła spore kontrowersje – przede wszystkim dlatego, że... W dzień premiery nie pojawiła się w sklepach! A trafić miała do sieci spożywczaków z sympatycznym płazem oraz do Fresh Marketów, a w dalszej kolejności do sklepów handlujących piwami z mniejszych browarów. Kiedy w końcu piwa te zaczęły do sklepów powoli docierać, przez piwną blogosferę przetaczały się ekstatyczne posty z serii „piwa widziane w sklepie przy takiej i takiej ulicy, chodźcie szybko!”, jakby chodziło co najmniej o Iphona 6 za 200 zł albo Crocsy w Lidlu.

     Skąd takie poruszenie? Czy faktycznie piwa te były warte tego, by czekać na nie jak na Godota? O tym poniżej. 

wtorek, 23 grudnia 2014

Raciborskie rewolucje

     Browar w Raciborzu. Jak sądzę, jeden z popularniejszych niedużych browarów - przynajmniej na południu, gdzie mieszkam. Z racji niskiej ceny (porównywalnej jeszcze do niedawna z koncernówkami - teraz mam wrażenie, że już sporo wyższej) popularny nie tylko wśród korpoludzi przepijających swoje podwójne i potrójne krajowe w krótkich momentach szczęścia i wolnego czasu, ale także wśród szeroko pojętej młodzieży, studentów oraz piwnych wannabe hipsterów. A ja piw z tego browaru prawie nie ruszam; nieodłącznie kojarzą mi się z ulepkami nieznośnie słodkimi, do których dosypano starych gwoździ. Uczciwie przyznam, że nie wiem, czy dalej tak jest, bo dawno po wyroby z Raciborza nie sięgałem - ale przez długi czas Browar Zamkowy w Raciborzu miał potężny problem z metalicznością swoich piw. Do tego stopnia, że pijąc człowiek się zastanawiał, czy przypadkiem krew mu z dziąseł nie leci...

     Niemniej bym jakiś browar otwarcie bojkotował, musiałby mi zaleźć za skórę znacznie bardziej, niż tylko wbijając w podniebienie gwoździe. Dlatego z niejakim zainteresowaniem podszedłem do informacji, iż browar ów połasił się na piwowarski skarb Polski - porter bałtycki! A do tego niejako przy okazji kupiłem również nowy produkt z tego samego miejsca, czyli piwo dyniowe. Jak się później okazało, nie do końca dyniowe. Ale jak Browar Zamkowy poradził sobie w nowej roli?

środa, 29 października 2014

Mikkeller, Cucumber Witbier

     Na 27 urodziny sprawiłem sobie nietypowy prezent. Właściwie sprawiłem ich sobie całą masę, jednak spośród piwnych ten był najbardziej odjechany: uwarzony w belgijskim browarze Proef przez kontraktowców z Mikkelera Cucumber Witbier. Czyli witbier... Ogórkowy. Może po kormoranowym piwie czosnkowym nie wydaje się to aż takim dziwactwem, jednak muszę przyznać, że nigdy nie wpadłbym na pomysł witbiera z ogórkiem!

czwartek, 2 października 2014

Browar Kingpin

     Ach, kolejny kontraktowiec na polskiej piwnej scenie... Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie już gdzie tego piwa warzyć. Jednak tym razem za piwo współodpowiedzialny jest Michał Kopik, czyli sędzia piwny, bloger, piwowar domowy oraz chyba pierwszy i póki co jedyny piwny "celebryta", który wystąpił w reklamie. Tym razem swoją twarzą (i recepturą) firmuje piwa warzone w nowo powstałym browarze w Zarzeczu, stworzonym głównie na potrzeby kontraktowców (m.in. Pinty). I muszę przyznać, że twarzy nie stracił - piwa są ciekawe, aczkolwiek przekonają raczej fanów bardziej odjechanych (i przede wszystkim zdrowo nachmielonych) piw. Oba nowe piwa - Rocknrolla i Berserker - mają dodatki kwiatowe, co na świecie jest dosyć popularne; u nas chyba mniej, gdyż z pamięci (fakt, że kiepskiej) jestem w stanie wymienić ledwie kilka polskich piw z dodatkami tego typu. No dobra, to do dzieła, tj. do piwa!


poniedziałek, 15 września 2014

Ludzie są fajni

EDIT: ZNIKNĘŁY ZDJĘCIA :(


   A ludzie przysyłający piwa są jeszcze fajniejsi. Wiecie, jak to jest: czasem spotyka się człowieka, z którym nadaje się na tych samych falach – mimo że z pozoru jesteście zupełnie różni/różne. Moja ścieżka – zupełnie przypadkiem – skrzyżowała się kiedyś ze ścieżką Kwaha, a była to przyjaźń od pierwszego, a przynajmniej siódmego piwa... Mimo że Kwahu mieszka teraz w krainie, gdzie wszystkie zwierzęta chcą człowieka zabić, a woda w kiblu kręci się w drugą stronę, dalej utrzymujemy kontakt. I ostatnio kontakt ten zaowocował paczką... 16 piw rzemieślniczych, które Kwahu mi przysłał. Ot tak. Nie oczekując niczego w zamian. Ale w zamian dostanie równie dużą paczkę pełną polskich piw nowofalowych! A Was zapraszam do przeczytania opisu wszystkich 16. Głównie z Australii, ale nie tylko. Może akurat ktoś będzie w Australii i przyda my się opinia...

     Errata: opisów będzie mniej, niż 16. Okazało się, że w trakcie dalekiej podróży jedno piwo, Cleansing Ale z Two Metre Tall Company, zdążyło się zepsuć. Smuteczek.

niedziela, 8 czerwca 2014

Piotr i Paweł - piwa Wetliner

     Sulimar, browar powszechnie znany z warzenia dosyć popularnych piw marki Cornelius, ostatnio śmiało wkracza w inny rejon piwnego rynku – warzenie piwa na zlecenie marketów. Ale nie chodzi o budżetowe marki spod znaku Fasbergów, Argusów i innych takich, tylko stosunkowo ciekawe i/lub „premiumowate” piwa. I tak mieliśmy wcześniej warzone dla Tesco Rebele, sygnowane nazwiskiem Marka Suligi (według mnie kiepskie), niedawno uwarzono drugą serię Rebeli, tym razem podwójnąpszenicę, witbiera, no i lagera. Sieć Piotr i Paweł postanowiła nie być gorsza i zamówiła partię piw, pod wspólną nazwą Wetliner, w skład której wchodzą (oczywiście) jasny lager, ciemny lager z dodatkiem kawy, pszenica i strong ale. Warto dodać, że seria ta jest wspólnym projektem browaru i piwowara domowego Andrzeja Rozmysłowica z Przystanku Cisna.

środa, 16 kwietnia 2014

Krótko o piwie vol. 6


   Premier jest tak dużo, że ostatnimi czasy nie nadążam z próbowaniem wszystkich nowości; a opisanie choćby połowy z nich to już zadanie karkołomne, tym bardziej, że spora część jest dostępna jedynie z beczki, a warunki w głośnym, zatłoczonym lokalu są wybitnie niedegustacyjne. Dlatego też opisuję tutaj niemalże wyłącznie piwa dostępne w butelce/puszce/kegeratorze – a te pite w lokalu wraz z dwuzdaniowym opisem okazjonalnie zamieszczam na facebookowym fanpage'u. A teraz kolejne trzy nowości: Faktoria Buffalo Bill, Bojan Kokosowe i Bojan Strażackie.

wtorek, 4 lutego 2014

Diabelskie Pszczyńskie z Witnicy

     Jak już kiedyś pisałem (a nawet dwa razy) bardzo nie lubię praktyki stosowanej przez niektóre firmy, polegającej na podszywaniu się pod browar związany z danym miastem czy regionem, kiedy tak naprawdę piwo warzone jest kilkaset kilometrów dalej. I tej praktyki dopuścił się Browar Pszczyna. Sprowadza piwa z Witnicy (woj. Lubuskie). Czyli piwo do Pszczyny musiało przebyć ponad pół tysiąca kilometrów! Żeby było śmieszniej – na swojej stronie internetowej Browar Pszczyna wita nas sloganem:

PSZCZYŃSKIE
Dumne z pochodzenia.

Jak nietrudno się domyślić, na etykiecie próżno szukać informacji, kto i gdzie to piwo tak naprawdę uwarzył...

środa, 15 stycznia 2014

Grzaniec po ukraińsku


     Niektórzy twierdzą, że picie grzanego piwa to nieporozumienie. Zdecydowana większość populacji jednak nie pogardzi grzańcem z goździkami, przyprawami korzennymi, czasem z żółtkiem jajka czy pomarańczą. Ja fanem grzanego piwa nie jestem, a po zjeździe ze stoku narciarskiego (chociaż narciarz ze mnie żaden) wolę się rozgrzać herbatą, ew. grzanym winem, jednak jakiś czas temu podano mi grzane piwo w sposób, na który sam bym nie wpadł. I nie ukrywam, że sposób ten bardzo przypadł mi do gustu.

wtorek, 7 stycznia 2014

Polskie piwne cuda i dziwy

     Dla większości amatorów piwa w naszym kraju wszystko, co odbiega od schematu „jasne, lekkie, mocne i w miarę bez smaku” to „wynalazek”. Ileż to razy zaproponowaliście wujkowi Staszkowi jakąś IPA'ę czy nawet pszeniczniaka, a ten tylko skrzywił się z niesmakiem, podrapał po poplamionym podkoszulku nieszczelnie okrywającym sporych rozmiarów owłosiony brzuch i wygłosiwszy pean na temat „naszego najlepszego” czym prędzej pognał do lodówki po puszkowy czteropak?

     Z drugiej strony: nawet dla wyrobionego piwosza, który z niejednego kraju piwo pił, a dziwaczne ale-srale przyprawiają go o ślinotok, są piwa, które każą postawić pytanie: gdzie jest granica? Czy to już nie przesada? Najbardziej chyba oczywistym przykładem takiego piwa jest Voodoo Bacon Maple Ale, czyli piwo z bekonem i syropem klonowym. Z mniej znanych – piwo z pizzą o nazwie Mamma Mia Pizza Bier (niestety – albo na szczęście – nie miałem okazji go próbować). Do tego dochodzi cała masa ciekawostek takich jak piwo fermentowane drożdżami z brody piwowara, piwo z pyłem księżycowym itd. Ale tego typu abominacje to nie tylko domena zagranicznych browarów. Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy także swoje piwne dziwactwa mają!

wtorek, 24 grudnia 2013

Święta, święta i jeszcze nie po świętach


     Z okazji nadchodzących, a właściwie już trwających świąt życzę Wam wszystkim, drodzy czytelnicy (czyli pewnie tylko mojej matce i dwóm kolegom), dużo rodzinnego ciepła i zimnego (ale nie za bardzo!) piwa. By Wam się w życiu wiodło, praca dawała satysfakcję, rodzina pociechę. Poza tym życzę:

-piwowarom domowym, by ich piwa nigdy nie miewały infekcji, surowce były zawsze wysokiej jakości, drożdże żywotne, żadnych kwasiżurów i dużo frajdy z babrania się w garach;
-browarom, by warzyły same dobre piwa, zdobywały nagrody w piwnych konkursach, by ich piwa podbijały świat, a cały biznes był coraz bardziej opłacalny;
-konsumentom, by browarów było coraz więcej i więcej, piwa trzymały równy poziom i były coraz szerzej dostępne i tańsze. I nie powodowały kaca;
-blogerom, by stale poszerzało się grono ich czytelników, weny nigdy nie brakowało, a za te mityczne zarobki z blogerskiej działalności móc kupić sobie apartament na Costa Brava i prywatny odrzutowiec;
-pubom, by z ich kranów lały się wyłącznie pyszne piwa, by piwosze walili do nich drzwiami i oknami, no i by ten ciężki biznes przynosił krociowe zyski. I klientów nie awanturujących się;
-piwnym sklepom, by wyedukowane piwnie społeczeństwo chętniej kupowało te wszystkie dziwaczne piwa z syropem bekonowym i kawałkami klonów (czy jak to było);
-hejterom, by mieli co hejtować, a i by im żyłka nie pękła.


A teraz życzenia specjalne, czyli krótkie kryptorecenzje (ale same piwa świąteczne, więc ujdzie):

niedziela, 10 listopada 2013

Piwo na wampiry



   W ubiegłym roku na fanpage'u Browaru Kormoran w ramach żartu primaaprilisowego opublikowano etykietę piwa "Orkiszowe z Czosnkiem". Faktycznie, połączenie piwa ze smakiem czosnku jawi się jako tak absurdalne, że mógł to być tylko żart. Otóż nie! Niedługo potem na rynku pojawiło się piwo Orkiszowe z Czosnkiem z Browaru Kormoran. Sądziłem, że to tylko jednorazowy wypust - żart, jednak niedawno Kormoran rzucił na rynek kolejną warkę piwa czosnkowego. Jak może smakować to diabelstwo?

wtorek, 5 listopada 2013

Jestem mateistą

     Jestem mateistą. Nie, to nie jest jakaś straszna religia polegająca na zjadaniu dzieci czy tańczeniu polki wokół ogniska. Jestem mateistą, czyli fanem yerba mate. Fanem to może za duże słowo – ale piję ją w pracy, zabieram (obok piwa) na górskie wycieczki, raczę się nią w domu czy czasem w herbaciarni (tak! Chodzę nie tylko do pubów. Czasem.). Ale w życiu nie wpadłem na pomysł, żeby... Oba moje ulubione "napoje" zmieszać ze sobą. Owszem, robiłem mieszankę mate z miodem, cytryną, miętą, sokiem czy lemoniadą, ale z piwem? Piwowar z czeskiego browaru U Bizona nie miał jednal takich wątpliwości i uwarzył piwo o nazwie "Pivo Yerba Mate's". Jak smakuje taki wynalazek?

wtorek, 8 października 2013

Prawdziwy smak lata?

     Kiedy rok temu koncerny piwowarskie wypuszczały na polski rynek kolejne radlery, shandy i inne miksy piwa z sokiem owocowym czy raczej aromatyzowaną wodą, z powątpiewaniem kręciłem głową, nie wierząc, że mają one u nas szanse powodzenia. W kraju, gdzie przeciętny konsument patrzy raczej na stosunek ceny do procentów, dwu czy trzyprocentowe piwo nie powinno odnieść sukcesu. A jednak! Jak Polska długa i szeroka Warki Radler, Lechy Shandy i inne tego typu (po)twory szturmem zdobyły plaże, biwaki i grille. Mężczyźni i kobiety, dresy i hipsterzy – miks piwa i lemioniady stał się prawdziwie egalitarnym napojem. Pokuszono się nawet o wypuszczenie „sokowej” wersji piwa Wojak. Czy zatem można się dziwić, ze także mniejsze browary postanowiły iść za tą modą? Przed Państwem Ciechan Shandy.