Browar w Raciborzu. Jak sądzę, jeden z popularniejszych niedużych browarów - przynajmniej na południu, gdzie mieszkam. Z racji niskiej ceny (porównywalnej jeszcze do niedawna z koncernówkami - teraz mam wrażenie, że już sporo wyższej) popularny nie tylko wśród korpoludzi przepijających swoje podwójne i potrójne krajowe w krótkich momentach szczęścia i wolnego czasu, ale także wśród szeroko pojętej młodzieży, studentów oraz piwnych wannabe hipsterów. A ja piw z tego browaru prawie nie ruszam; nieodłącznie kojarzą mi się z ulepkami nieznośnie słodkimi, do których dosypano starych gwoździ. Uczciwie przyznam, że nie wiem, czy dalej tak jest, bo dawno po wyroby z Raciborza nie sięgałem - ale przez długi czas Browar Zamkowy w Raciborzu miał potężny problem z metalicznością swoich piw. Do tego stopnia, że pijąc człowiek się zastanawiał, czy przypadkiem krew mu z dziąseł nie leci...
Niemniej bym jakiś browar otwarcie bojkotował, musiałby mi zaleźć za skórę znacznie bardziej, niż tylko wbijając w podniebienie gwoździe. Dlatego z niejakim zainteresowaniem podszedłem do informacji, iż browar ów połasił się na piwowarski skarb Polski -
porter bałtycki! A do tego niejako przy okazji kupiłem również nowy produkt z tego samego miejsca, czyli
piwo dyniowe. Jak się później okazało, nie do końca dyniowe.
Ale jak Browar Zamkowy poradził sobie w nowej roli?
Dlaczego w nowej? Do tej pory w browarze tym warzono praktycznie same mocne lub "pełne"
lagery.
Jasne i
ciemne. I zielone. Tzn. jeden zielony. Podobno barwiony naturalnie. A tutaj informacja, że będzie piwo z pestkami dyni! Nie jest to może coś niesamowitego i niezwykle oryginalnego - takie piwa serwowała nam zarówno
Witnica jak i
Olimp, jednak do wszelkich ciekawostek podchodzę ze sporą dozą entuzjazmu. W sumie to do wszystkiego w życiu podchodzę ze sporą dozą entuzjazmu... Ale do piwa szczególnie!
Browar Zamkowy, Raciborskie Dyniowe

Entuzjazm niestety opadł równie szybko, jak piana w tym piwie - utrzymała się może z minutę i zniknęła od razu. Nie pozostał po niej nawet ślad; podobnie jak po posmaku dyniowym czy pestkowym, o którym próbuje przekonać nas grafika na etykiecie (delikatnie mówiąc niezbyt piękna ta etykieta...). Czyli jak to smakuje? Ano jest to po prostu mocny lager. Kolejny, przypominający pozostałe piwa z Raciborza, może
bez tak irytującej metalizy, która do tej pory mocno mi się kojarzyła z tym browarem. Czyli: aromat i smak
landrynkowy,
lekka odalkoholowa gorycz, a poza tym w
pustka jak w baku mojego samochodu (zachciało mi się kupować krowę z dwuipółlitrowym silnikiem, kurka). Serio. Ma to swoje plusy; próbowałem tego piwa zarówno mocno schłodzonego, jak i ogrzanego dosyć dobrze i smakuje tak samo.
Nie jest odrzucające. Nie śmierdzi. Ale i nie pachnie. I nie zachęca do wzięcia kolejnego łyku. Jest jak taki kolega, który czasem pojawia się na imprezie, nawet zamienisz z nim słowo, ale jakby go nie było - to nikt by tego nie zauważył.
Moja ocena: 4,5/10
Browar Zamkowy, Raciborski Porter

OK, to nieszczęsne Dyniowe można jeszcze spieprzyć, ale porter? Nie ma chyba polskiego
porteru, który byłby autentycznie kiepski. Są gorsze i lepsze portery, ale nawet browary, które nie warzą nic ciekawego, a ich pozostałe wyroby omijam - potrafią uwarzyć
porter bałtycki tak, jak powinien on smakować. A jak prezentuje się porter z Raciborza?
Prezentuje się (w sensie prezencji) marnie.
Piany prawie nie było, dykteryjka na etykiecie różniąca się ledwie kilkoma literami i jedną cyfrą od tej, która "zdobi" Raciborskie Dymione. Słabo!
Słabe jest to piwo niestety również w smaku i aromacie. Trochę kawy, nutka czekolady, karmelu i może trochę suszonej śliwki. Ale... Do cholery, to piwo ma prawie 22% ekstraktu i mniej niż 9% alkoholu, ono powinno być treściwe i gęste jak jak atmosfera w porannym autobusie w poniedziałkowy poranek! A jest cieniutkie.
Za to jest słodkie. I niestety delikatnie wyczuwalny jest alkohol, na szczęście w stężeniu akceptowalnym. Ale gwoli ścisłości: nie jest tak źle. Wypicie go nie jest bohaterskim wyczynem, a nawet może dostarczyć pewnej dozy przyjemności. Ale prawie każdy dostępny na rynku polski porter bałtycki jest lepszy, a zwykle i znacznie tańszy...
Spróbować nie zaszkodzi.
Ale nie zaszkodzi też nie spróbować.
Moja ocena: 5,5/10
P.S. A na zdjęciu tytułowym reklama na billboardzie na słupie stojącym w mojej dzielnicy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz