niedziela, 10 listopada 2013

Piwo na wampiry



   W ubiegłym roku na fanpage'u Browaru Kormoran w ramach żartu primaaprilisowego opublikowano etykietę piwa "Orkiszowe z Czosnkiem". Faktycznie, połączenie piwa ze smakiem czosnku jawi się jako tak absurdalne, że mógł to być tylko żart. Otóż nie! Niedługo potem na rynku pojawiło się piwo Orkiszowe z Czosnkiem z Browaru Kormoran. Sądziłem, że to tylko jednorazowy wypust - żart, jednak niedawno Kormoran rzucił na rynek kolejną warkę piwa czosnkowego. Jak może smakować to diabelstwo?


     Kiedy napotkałem to piwo po raz pierwszy, uznałem, że o ile samo w sobie średnio nadaje się do picia (smak czosnku był dominujący, a dysonans poznawczy był jednak zbyt silny, by rozkoszować się smakiem tego piwa), to musi stanowić ciekawy dodatek do ostrych potraw - lub takich, do których zwykle dodaje się sos czosnkowy. I dlatego teraz, przy drugim podejściu do tego piwa, popijam nim placki ziemniaczane ze smażonymi frankfurterkami - a zwykle okraszam je właśnie sosem czosnkowym. Tym razem zamiast polewać je sosem i zapijać piwem – zapiję je piwem, które ten sos w sobie właściwie zawiera.

    Mam wrażenie, że piwowarzy z Kormorana trochę wystraszyli się potwora, którego spłodzili za pierwszym razem, i postanowili trochę go udelikatnić. Oczywiście moje obecne wrażenia porównuję tylko z odległym wspomnieniem, jednak wydaje mi się, że poprzednio Orkiszowe z Czosnkiem miało znacznie silniejszy aromat i smak czosnku. Tym razem smak ten jest dużo delikatniejszy (o ile w przypadku czosnku można mówić o delikatnym smaku...), wręcz słodkawy momentami; słodowość przebija czosnkowość (jest takie słowo?). Nie stwierdzę jednoznacznie, czy to dobrze, czy źle – ale chyba jednak dobrze, bo dzięki temu piwo pije się dużo... Łatwiej. Wspomniany wcześniej dysonans jednak szepce mi niczym demon "coś jest nie tak, coś jest nie tak" i skutecznie zachęca do picia tego piwa, jakby było jakimś lekarstwem – dużymi łykami przełykanymi od razu.  

     Kiedy byłem mały i się przeziębiłem, zdarzyło (a właściwie często zdarzało – jako dzieciak chorowałem często, teraz nie choruję wcale – może to zasługa piwa?) mi się pić mleko z czosnkiem. I mówię Wam, smak tego wcale nie jest taki zły, jak można się tego spodziewać! I podobnie jest z Orkiszowym z Czosnkiem. Chociaż ciężko tu mówić o tym, że to piwo smakuje (chociaż pewnie znajdą się hardcore'owi fanatycy czosnku, którzy temu piwu zbudują ołtarzyk i będą mu składać ofiary), to jednak pijąc je nie skrzywiłem się ani razu, nie mówiąc już o puszczeniu piwa w kanał. Aromat czosnku jest tutaj dużo silniejszy niż jego smak, a właściwie – smak jest słabszy niż aromat. Niemniej oczywiście dalej nie ma wątpliwości, jakim warzywem (?) potraktowano to piwo.  

     Ale jedno jest pewne – po wypiciu nawet tylko jednej butelki nie poszedłbym na randkę.  

     Oceny nie wystawiam, bo po co. Czy powtórzę? Poprzednio zarzekałem się, że spróbuję tylko z kronikarskiego obowiązku i więcej do niego nie wrócę. Jak widać, poprzednio nie dotrzymałem słowa danego samemu sobie, więc teraz nie stwierdzę kategorycznie, że "drugi raz spróbowane i wystarczy".  

     Zastanawia mnie co innego. Jaki równie absurdalny z piwnego punktu widzenia smak będzie następny? Cebulowy? Rzodkiewkowy? Rybny?

Tutaj jednak oficjalnie ślubuję – jesli pojawi się piwo o smaku makreli, NIGDY po nie nie sięgnę.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz