środa, 20 lipca 2016

Fuj, to piwo smakuje jak kiełbasa!

   
     Jakbym dostawał złotówkę za każdym razem, kiedy słyszę tytułowe zdanie od osoby poczęstowanej przeze mnie wędzonym piwem, to, no cóż, może nie byłbym bogaty, ale pewnie kilkadziesiąt złotych by mi do kieszeni wpadło. Szok, jaki wywołuje u niektórych pierwszy kontakt z piwem wędzonym, dymionym, czy po prostu: z wędzonką, można porównać do tego, który towarzyszy nastolatkowi, gdy przypadkiem zobaczy swoich rodziców uprawiających seks (tak, oni to robili, a pewnie i dalej robią; ohydne, nie?). Jak to jest w ogóle możliwe, że piwo smakuje jak kiełbasa? Oscypek? Wędzona śliwka? Albo kartofle z ogniska?


niedziela, 19 czerwca 2016

Tyskie Książęce Golden Ale - czy hejt jest słuszny?

-Tyskie Książęce Golden Ale? A co to za czort?


     Pewnie pomyśli w najbliższą niedzielę niejeden gość świątyni handlu detalicznego, zastanawiając się, czy położyć w swym koszu butelkę albo dwie tego wynalazku - między mielonym z przeceny a zgrzewką wody mineralnej. A w każdym razie ja tak pomyślałem; niby informacje o mającym się pojawić w ofercie Kompanii Piwowarskiej piwie górnej fermentacji (na tę chwilę - jedynym) przeciekały gdzieś do mojej głowy niczym woda z łazienki zalewających mnie regularnie sąsiadów, ale jednak wiedza ta szybko była wypychana z podświadomości, by zrobić miejsce dla spraw istotniejszych, jak chociażby nowa, ładna koleżanka w pracy czy debilny popowy kawałek, który usłyszałem gdzieś w galerii handlowej i nie mogę się go z głowy pozbyć.

     Butelka wylądowała w koszyku. Książę Hochberg von Pless spoglądał na mnie złowieszczo z etykiety...


środa, 1 czerwca 2016

Katowice Absurdalna Beer Cup 2016 #4 i #7

Hej, już jutro, w czwartek 2 czerwca, w Absurdalna ćwierćfinał Beer Cup - Bitwy piwowarów Kato 2016, a stylem będzie Grodziskie. Pewnie jak zawsze będzie fajnie, więc nie omieszkam się tam pojawić (do czego zachęcam i Was), a tak było całkiem niedawno:


sobota, 16 kwietnia 2016

Piwa na każdą kieszeń

     Z perspektywy czasu wstyd się przyznać (ale miło wspominać), że w latach wczesnostudenckich daleko mi było do konesera piwa. I tu nie chodzi nawet o to, że wówczas dostać w sklepie coś ciekawszego niż Bizon, Marnaś albo Tajskie graniczyło z cudem - z racji umiłowania do hulaszczego życia połączonego z wiecznym wiatrem w kieszeni raczyłem się głównie trunkami z najniższej półki cenowej. Chyba najczęściej pitym przeze mnie piwem - albo raczej "piwem" - był Mocarz (najlepszy stosunek procentów do ceny - 9% za 1,89!), Old Keg w plastikowej butelce (w promocji czasem nawet za złotówkę) oraz Donagger Strong (1,65 za puchę). Pamiętam jednakże, że czasem trafiało się na piwa w cenie poniżej złotówki - Superpiwosz, Tesco Value (w promocji 83 grosze!) czy Senator. Tego ostatniego pamiętam nawet smak, gdyż był wyjątkowo, hmmm, oryginalny. Najpierw smakował jak woda z kałuży, by po chwili odurzyć zmysły jakąś dziwną mieszanką zmielonych gwoździ, monet, brudnej wody po kąpieli i starych skarpet. Poezja smaku! Niedawno wraz z kolegą z roku z rozrzewnieniem wspominaliśmy te czasy - piw pitych ukradkiem gdzieś na murku, w parku, w bramie... I, co ciekawe, wówczas na forum studenckim prowadziłem kącik minirecenzji pt. "piwa na każdą kieszeń".

     Postanowiłem przejechać się po pobliskich sklepach, dyskontach i marketach i znaleźć najtańsze, dostępne dziś na rynku piwa. I zrecenzować je. Uczciwie. Nie oczekując fajerwerków smaku, amerykańskich chmieli, złożonego aromatu. Bez znęcania się. Warunek: oceniane piwo musi kosztować poniżej 1,50, w stałej cenie, bez promocji. A w gratisie - wkleję tutaj zamieszczone przeze mnie 10 (!) lat temu wspomniane wyżej recenzje ze studenckiego forum :)



czwartek, 24 marca 2016

5 (kolejnych) nieprawdziwych opinii o piwie, których lepiej nie wygłaszać

     Cóż, sporo wody w okolicznych ściekach upłynęło, odkąd ostatni raz popełniłem jakiś wpis, hmmm, edukacyjny - wolę się skupiać na społecznych aspektach tzw. piwnej rewolucji, doradzać w wyborze piwa czy od czasu do czasu napisać jakąś przydługawą recenzję; te krótkie wrzucam tutaj - od przedwczoraj przybyło ich kilkadziesiąt(!). Aż dziwne, że od stukania w klawiaturę nie porobiły mi się zakwasy palców... Cóż. Sądziłem, że wraz z coraz powszechniejszym dostępem do piw rzemieślniczych, poszerzającej się świadomości klasowej piwnej itd. mity typu żółć bydlęca, piwo bez chmielu czy kropki na spodzie puszki powoli odchodzą do lamusa, ale w ciągu ostatnich ledwie kilku dni spotkałem się z kilkoma opiniami (niektóre z nich są, jak się okazuje, powszechne), które czuję się w obowiązku skorygować. Bo nie może być tak, że ktoś w internecie się myli.