Chyba
najbardziej znanym w Polsce szkockim browarem jest lekko „świrnięty”
Brew Dog, jednak nie tylko on jest nietrudno dostępny na naszym
rynku. Nietrudno, to znaczy czasem się trafia w sklepach
specjalistycznych; jednocześnie jego piwa łatwo przeoczyć na
półce, gdyż w porównaniu z wyżej wspomnianym kolegą jego
etykiety są „grzeczne”, stonowane, takie... Zwykłe. Jednak piwa
warzone przez browar
Williams Brothers, bo o nim mowa, często do zwykłych nie należą:
piwo w stylu szkocki gruit z wodorostami (piłem je z dwa lata temu)
czy z dodatkiem leczniczych ziół to coś dosyć nietypowego. Jednak
poza takimi cudakami (trudno dostępnymi...) browar warzy też piwa
bardziej przyziemne, acz czasem też z ciekawymi składnikami. O
czterech z nich opowiem tutaj. I – co istotne – nie są to piwa
rujnujące kieszeń, za każde z nich dałem poniżej 10 zł.
Midnight
Sun
Piwo
o przewrotnej nazwie „słońce o północy” czy „północne
słońce” nie jest może przyprawione wodorostami czy innymi
chabaziami, jednak porter z dodatkiem imbiru to i tak dla mnie
nowość. Nie przepadam za imbirem, toteż nie spodziewam się, że
piwo przypadnie mi do gustu, ale kto wie?
Przede
wszystkim nie jest to porter bałtycki, czyli nie należy spodziewać
się po nim ciężaru i mocy (tej jest ledwie 5,6%), jednak piwo i
tak sprawia wrażenie dosyć ciężkiego i treściwego. Jest mocno
wytrawne, z silnie zaznaczoną, ale dobrze skontrowaną goryczką.
Bardzo fajnie ułożone. Posmak kawy i gorzkiej czekolady jest
dominujący, a wymienionego w składzie imbiru... W ogóle nie
wyczułem! Faktycznie w tym piwie daje się zauważyć lekka nuta
przyprawowa, ale szczerze mówiąc gdyby nie wymieniony w składzie
„root ginger”, to bym nie wiedział, że takowy został tutaj
dodany. Jest o to tyle ciekawe, że według niektórych internetowych
opinii imbiru jest w tym piwie o wiele za dużo... Pewnie po prostu
taka warka mi się trafiła. I całe szczęście, bo to warka bardzo smaczna!
Moja
ocena: 8/10
Birds
and Bees
I
znowu całkiem zabawna nazwa. Tym razem mamy do czynienia z golden
ale'm, do którego dodano kwiaty bzu. Od razu napiszę: nie
wiem, jak smakują czy pachną kwiatki bzu, z kwiatów znam
tylko uliczne tulipany <bada bum tss>, więc ich nie wyczułem.
Za to wyczułem śliczny aromat... Kwiatowy (kwiatów bliżej
nieokreślonych, niekoniecznie tulipanów czy bzów) z delikatnym powiem
tropików. Smakuje toto bardzo przyjemnie; goryczka jest super,
idealnie wyważona ze słodowością, w sam raz, by w tak lekkim
piwie (4,3 % alkoholu, ekstraktu niestety nie znam) spowodować efekt
„chcę jeszcze łyka, chcę jeszcze łyka”, bez modnego ostatnio
u nas przeholowania sprawiającego wrażenie, że chmiel dociskano
tam jeszcze piętą, byle by się więcej zmieściło. Piwo jest
bardzo pijalne i mało spektakularne; jest właśnie takie, jakie
chciałbym popijać w gorący dzień, leżąc na łące i rozkoszując
się widokiem płynących nade mną chmur. Może to efekt znudzenia
Kolejnymi IPAmi z pierdyliardem IBU, ale serio, tego mi brakuje na
naszym rynku.
Moja
ocena: 7,5/10
Black
Tym
razem piwo bez żadnych dodatków. Ciemne, lekkie (4,2% alkoholu)
ale, którego smak sugeruje wyraźnie, że możemy mieć do czynienia
ze stoutem. Lekka paloność i gorzka czekolada nadają charakter temu piwu
znacznie bardziej, niż jeszcze lżejsza goryczka oraz raczej nikłe słodowe
ciało. Jak dla mnie jest za mocno nagazowane, ponadto trochę nijakie w odbiorze; poza wspomnianymi wyżej smakami można wskazać
jeszcze lekki kwasek i tyle. Właściwie to smaczne, ale nic ponadto.
Moja
ocena: 5,5/10
Seven
Giraffes
Z dopiskiem „Extraordinary ale”. Nazwa piwa stanowi nawiązanie do użytych 7 słodów; poza tym do piwa dodano kwiaty bzu oraz... Cytrynę. Poza cytryną bardzo przyjemnego cytrusowo-kwiatowego aromatu nadają temu piwu oczywiście modne chmiele amerykańskie (amarillo i cascade; jest tu także brytyjski chmiel first gold). Piwo ma dosyć interesujący smak; przypomina trochę rozgryzionego biszkopta skropionego kilkoma kroplami cytryny (od razu dodam, że amatorzy piwa z sokiem cytrynowym będą zawiedzeni, to jest „cytrynowość” charakterystyczna dla użytych chmieli, a nie syropu dolanego do piwa). Smak ten fajnie współgra z nieprzesadnie mocną goryczką i delikatną słodowością. Piwo jest w odbiorze bardzo lekkie i orzeźwiające; kolejne bardzo dobre ale z browaru Williams Brothers. Jedno z tych, które można z przyjemnością pić jedno za drugim.
Nie wywala z butów, po prostu pije się je bardzo przyjemnie.
Moja
ocena: 7/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz