piątek, 27 grudnia 2013

2013. To był dobry rok!


       Zbliża się koniec roku, a wraz z nim czas podsumowań, zestawień i wspomnień. Rok 2013 był bardzo interesujący dla polskiego piwosza. Powstało ponad 20 nowych browarów, dzięki czemu mamy ich teraz w kraju prawie 100. Liczby nowych, piw, które pojawiły się na rynku, zliczyć nie sposób, jeden za drugim otwierają się puby z niszowymi piwami, a kolejni konsumenci przekonują się, że piwo to coś więcej, niż głęboko odfermentowany jasny lager. 2013 to także wysyp piwnych blogów (takich jak ten – myślę, że w tym momencie ich liczba przekroczyła 100) oraz kolejnych inicjatyw okołopiwnych (targi, warsztaty, konkursy). 2013 to także rok, kiedy doroczny konkurs piwowarów domowych w Żywcu, gdzie nagrodą jest możliwość uwarzenia Grand Championa, zyskał konkurenta w postaci ciechanowego Grand Prixa. Poniżej przedstawiam największych według mnie zwycięzców tego roku w poszczególnych kategoriach.



Piwo roku


     Najbardziej oczywista, a jednocześnie najtrudniejsza kategoria. W tym roku pojawiło się tyle ciekawych piw, że spróbowanie ich wszystkich graniczyło z cudem, a porównywanie ich jest właściwie niemożliwe. Bo jak można porównać portera z witem? AIPA'ę ze stoutem? Lagera z quadruplem? W dodatku tak naprawdę porównując swoje wspomnienia dotyczące ich smaków, niż faktyczne walory. Ale zwycięzca może być tylko jeden. A jest nim...

Pacific Pale Ale z browaru Artezan!

     Dlaczego akurat to piwo? Przecież są na rynku mocniej nachmielone piwa, z mocniejszą goryczką. Są też piwa ciekawsze, bardziej zakręcone, odjechane. Są AIPA'y, są RISy, dlaczego więc po prostu, teoretycznie nieciekawe, zwykłe american pale ale? Dlatego, że to piwo było po prostu ekstremalnie pijalne! Pite w lecie jedno za drugim nie męczyło, a wręcz przeciwnie – każda pusta szklanka krzyczała „jeszcze raz! Jeszcze raz!”. Aromat zniewalający, orzeźwienie natychmiastowe. Z półek sklepów i beczek w pubach znikało błyskawicznie, a internet został zalany pozytywnymi opiniami na temat Pacific Pale Ale. W plebiscycie browar.biz właśnie na to piwo będę głosował.


Browar roku


     Kolejny dylemat. Właściwie każdy browar zaprezentował w tym roku coś ciekawego, niektóre większe (vide Kormoran ze swoimi Podróżami) zaczęły z powodzeniem eksploatować nisze do tej pory zarezerwowane dla „rzemieślników”. Jedne browary prezentowały coraz ciekawsze i mało znane u nas style (np. Pinta ze swoimi piwami żytnimi), inne wolały skupić się na tym, co znane i lubiane. Jednak według mnie najciekawszym browarem tego roku, będącym jednocześnie debiutantem, jest

Pracownia Piwa z Modlniczki!


     Na początku byłem trochę zawiedziony piwami z tego browaru, jednak każde kolejne było coraz ciekawsze i coraz lepsze. „Mieli mnie” dzięki Dwóm Smokom – połączniu witbiera z IPĄ. Kolejne ich piwa, jeśli tylko były dostępne w mojej okolicy, znikały w okamgnieniu, cieszyły się sporym powodzeniem. Z jednej strony browar potrafił uwarzyć niezłe piwa w „nudnych” stylach, z drugiej – nie bał się sięgać po nowe, mało u nas popularne gatunki. A najbliższej, acz poczwórnej premiery wprost nie mogę się doczekać – Barley Wine, Russian Imperial Stout, Grodziskie i jeszcze coś, ale browar nie chce uchylić rąbka tajemnicy... Czekamy!


Wydarzenie roku


     Wydarzeniem może być wszystko – reaktywacja dawnego browaru (jak miało to miejsce w Bojanowie), targi piwne czy konkurs... Ja jednak uważam, że najważniejszym wydarzeniem był  

I Warszawski Konkurs Piw Domowych

     Dlaczego? Przełamano monopol żywieckiego festiwalu Birofilia na uwarzenie przez piwowara domowego piwa na naprawdę dużą skalę (jako nagrody w konkursie). Jednocześnie Grand Prix, czyli zwycięskie piwo, jest naprawdę smaczne i zbierało znacznie lepsze recenzje niż konkurent uwarzony w Cieszynie. Mam nadzieję, że śladem Browarów Regionalnych Jakubiak pójdą też inne „średnie” browary, organizując podobne konkursy. Wieść gminna niesie, że również Browar Kormoran ma się na coś takiego zdecydować.


Człowiek Roku


     Tam, gdzie piwo, tam i ludzie. Skoro wspomniałem o Grand Championie i Grand Prixie, to „piwna” osobą roku może być tylko...

Czesław Dziełak

     Zwycięzca obu wymienionych konkursów dla piwowarów domowych. Jego IIPA oraz AIPA ruszyły w świat (tj. w Polskę), a sygnowane przez niego etykiety były widoczne na półkach sklepów specjalistycznych, pubów i marketów. O ile Brackie IIPA nie zostało uznane za szczególnie udane (niemniej tutaj autor receptury miał ograniczony wpływ na proces produkcji), o tyle Grand Prix AIPA zbierało entuzjastyczne recenzje i znikało ze sklepów błyskawicznie (w jednym z katowickich sklepów specjalistycznych setka butelek rozeszła się w kilka godzin).  
     Przy okazji – bardzo sympatyczny facet.


Blog roku


     Oczywiście poza moim (hy hy). Ale poważnie. Można go lubić, można go nie lubić. Można się z nim zgadzać, można wyśmiewać jego megalomaństwo (o tym słyszałem z drugiej ręki, człowieka nie znam osobiście) i bzdury w niepiwnych tematach, które zdarza mu się powiedzieć. Można się czepiać popełnianych przez niego błędów językowych, wszystkich „yyy”, „mmm” i cmokania. Ale nie można odmówić mu jednego. Ma grono wiernych słuchaczy, a może nawet wyznawców. A także „hejterów”. Pozycję, której zazdrości mu wielu.

Tomasz Kopyra (z blogu blog kopyra kom)

     Pierwszy i jak na razie jedyny polski piwny celebryta. Jeden z niewielu piwnych vlogerów w naszym kraju. Dzięki niemu wiele osób przekonało się do piw innych, niż te przemysłowe oraz do samodzielnego warzenia piwa. Sędzia z dużą wiedzą, piwowar domowy oraz „kolaborancki”, występuje czasem w prasie w roli eksperta.  


Porażka roku


     I ostatnia kategoria. Porażka roku. Tutaj na szczęście konkurencja nie jest zbyt duża, chociaż przynajmniej kilka zdarzeń, browarów czy piw się łapało. Postanowiłem wyróżnić jednak:

Browar Łebski

     Wspomniałem o tym już tutaj. Marketing tego „browaru” polegał na tym, że firma wymyśliła medal, który wręczyła sobie sama, tworzyła fałszywe blogi (wszystkie według tego samego schematu), gdzie wychwalała swoje produkty. A właściwie to nawet nie swoje, tylko produkty uwarzone przez inny browar, na które naklejane są własne etykiety... Cały proceder godny pogardy. Na szczęście w dobie internetu taka perfidia się nie ukryje. Dlatego jeszcze raz – odradzam sięgania po piwa z firmy Browar Łebski. Nie tylko dlatego, że są kiepskie, ale również dlatego, że świadomy konsument nie powinien zgadzać się na bycie robionym w konia.



A jakie są Wasze typy? 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz