niedziela, 15 września 2013

Plastikowy smok


     A nawet Dwa Smoki. Tak nazywa się piwo z Pracowni Piwa, które właśnie gości na moim stole. A dlaczego „plastikowe”? Ponieważ kupiłem je w… Butelce PET. Plastikowej butelce, jak piwo Sarmackie, oranżada z Biedronki albo pryta z najniższej półki sklepu monopolowego. Przelano je w sklepie z kega przy pomocy kegeratora, czyli dużej lodówki z podłączonym kegiem (mam nadzieję, że niczego nie pomyliłem). Jak smakuje takie piwo?


     Piwo jest w stylu witipa, czyli wit-IPA, czyli połączenie wita (lekkie piwo pszeniczne z przyprawami typu kolendra czy skórka pomarańczy curacao) z India Pale Ale, czyli piwem kojarzonym z raczej mocną goryczką. Piwo tego typu piłem wcześniej w życiu tylko raz, a były to… Dwa Smoki z Pracowni Piwa. Miałem okazję spróbować go w czerwcu na Festiwalu Birofilia i było to jedno z piw, które (spośród spróbowanych wówczas kilkudziesięciu) najmocniej utkwiły mi w pamięci. Było bardzo dobre, miałem więc nadzieję, że w wersji butelkowanej (czy raczej beczkowanej?) będzie równie dobre.


     W ogóle pomysł lania piwa do PETów jawi się niektórym piwoszom jako kontrowersyjny lub nawet niedopuszczalny. A ja się pytam: co w tym złego? Piwo z plastikowej butelki to nie jest w piwnym świecie nic niezwykłego; faktycznie, u nas kojarzy się raczej z towarem dla mało wymagających konsumentów, ale z czasem skojarzenia mogą się zmienić. Chociaż to może być trudne, co udowodniły próby spopularyzowania tego typu opakowania przez koncerny: Warka i Tatra z plastiku nie okazały się rynkowym strzałem w dziesiątkę, kończąc w rozmaitych promocjach cenowych na półkach Żabek i marketów. A przecież zarówno u naszych najbliższych sąsiadów (Czechy, Ukraina), jak i w innych częściach Europy piwo w plastikowej butelce nie jest rzadkim widokiem. Nie będę tutaj się rozpisywał na ten temat, napiszę tylko, że wolę taką butelkę, niż np. szklaną, ale zieloną.

     Do rzeczy: Dwa Smoki mają fantastyczny aromat. Czego tutaj nie ma! Cytrusy, żywica, słodowość, kwiatowość, owoce, może jakieś przyprawy; ale zapach charakterystyczny dla witów jest na pograniczu autosugestii. W smaku jest podobnie: piwo jest bardzo bogate. Najpierw czujemy owoce, tak charakterystyczne dla piw górnej fermentacji, także słodowość, następnie uderza kubki smakowe bardzo mocna, a jednocześnie przyjemna goryczka. Po przełknięciu jeszcze chwilę utrzymuje się w ustach nuta cytrusowa. Nie da się ukryć, że jest to IPA; wita jest tu znacznie mniej. Wydaje mi się, że na Festiwalu Birofilia wit dawał o sobie znać bardziej, ale tak czy siak piwo jest bardzo smaczne. Z tym, że raczej dla wielbicieli mocniejszej goryczki.  

     Bardzo smakowało mi to piwo. Jasne, że jakieś mankamenty są (zbyt wysokie wysycenie - trochę zapycha żołądek, niezbyt ładna piana, która i tak opada zbyt szybko), ale w gruncie rzeczy to kawał porządnego, treściwego piwa. Litrowa butelka pustą się stała w minut ledwie dwadzieścia... 

Moja ocena: 8/10

2 komentarze :

  1. Wszystko fajnie, tylko ten PET :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z drugiej strony gdyby nie PET, to w ogóle by mi tego piwa nie było dane spróbować w domowym zaciszu :)

    OdpowiedzUsuń