czwartek, 14 listopada 2013

Z archiwum czeskich craftów (i nie-craftów) vol. 2

      Nie mam ostatnio szczęścia do piwnych premier. Kiedy tylko pojawi się nowe piwo na rynku, znika ono z okolicznych sklepów w trymiga - albo do Katowic nie dociera w ogóle! Na szczęście mam jeszcze kilka czeskich piw, których nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się pić, więc moje uwielbienie nowości i ciągłe poszukiwanie nowych smaków przynajmniej częściowo jest zaspokojone. W tym miesiącu jednak pojawiło się (lub pojawi się) na rynku tak dużo nowych piw, że choćbym miał czekać pod sklepem jak tłum pod nowo otwieraną Biedronką i stratować otwierającego drzwi sprzedawcę, to nie odpuszczę.
     Albo będę leniwy i zamówię przez internet.

     A póki co - kolejne 3 czeskie piwa. Tym razem jest lepiej, niż poprzednio.




U Bizona, Freedom IPA

     I browar U Bizona po raz wtóry. Tym razem mamy do czynienia ze stylem, który jest chyba ikoną craft brewingu – american india pale ale. Nie dziwi więc, że w zapachu czuć cytrusy i lekką żywicę, ale także karmel; piwo jednocześnie jest raczej niezbyt aromatyczne (tzn. wspomniane zapachy są obecne, ale mało wyraziste). W smaku jest klasycznie – mocna goryczka (chociaż trochę ściągająca), kontrowana przez dobrze wyczuwalną słodowość, chociaż piwo wydaje się lekko wodniste. W sumie nuda, ale jest to poprawna AIPA. Pita w okolicy daty ostatecznego spożycia (na etykiecie zaznaczono tylko miesiąc – aktualnie trwający), więc ciężko powiedzieć, czy jest oficjalnie przeterminowane, czy nie. Żadnych oznak zepsucia w każdym razie nie czuć. Więc udaję, że przeterminowane nie jest. A jeśli jest - browarze U Bizona, pozwij mnie.

Moja ocena: 6/10

Jihlavský Radniční Právovárečný Pivovar, Amber Ale

     Za tą przydługą nazwą kryje się restauracyjny browar, który nie boi się eksperymentów. Uwarzyno tam np. aż 9 single-hopów, czyli piw chmielonych tylko jednym gatunkiem chmielu, pod wspólną nazwą " Postapocalyptic Ale 12° <tu wstaw nazwę chmielu>", oczywiście każde piwo chmielone czymś innym. Ja jednak trafiłem na wypust o nazwie Amber Ale uwarzony w stylu... Amber Ale. Zaskakujące, nieprawdaż? Piwo posiada nawet niezłą, acz lekko ściągającą goryczkę, delikatną kwaskowatość i średnio-wyraźny zapach chmielowo-skarpetkowy (złe przechowywanie?). Czuć też delikatny karmel i górnofermentacyjny posmak jakby pomarańczy i innych owoców; jednocześnie piwo jest puste i raczej mało ciekawe. Ot, kolejny ale do wypicia i zapomnienia.
 A, i jeszcze jedno – wysycenie w tym piwie jest tak duże, że momentami czułem się, jakbym połknął balon z podłączonym kompresorem.

Moja ocena: 5/10

Herold, Bohemian Bronze Lager

      Kolejna czeska "czternaska" zaliczona przeze mnie. Wróć, źle brzmi... Kolejny czeski lager o 14-procentowej zawartości ekstraktu. Po powąchaniu chciałem napisać, że kolejne rozczarowanie... Ale nie. Piwo jest na swój sposób intrygujące. Wysoka średniopęcherzykowa piana, która opada niemal do zera w mniej niż minutę, metaliczność w smaku i zapachu, aromat alkoholowo-apteczny, za to pije się je – jak na tak niezachęcający wstęp – całkiem nieźle. Bronze Lager nie jest przesadnie odfermentowany i czuć to w smaku. Spora słodowość, trochę przypominająca karmel, a trochę miód, goryczka może za słaba, ale jednak wyczuwalna, odpowiednie wysycenie i spora treściwość piwa powodują, że jest to naprawdę niezły, mocny lager. Raczej nie na gorące lato, a zimne wieczory. Takie jak dziś. Tzn. w momencie, kiedy piszę te słowa. Wiatr wietrzy, zimno zimni, a deszcz deszczy. Bardziej, że spafarfrazuję tekst piosenki, czarna śląska zima, niż polska złota jesień.

Moja ocena: 6,5/10


P.S. Misia miała straszne parcie na szkło i nie zdążyłem przez nią zrobić zdjęcia ze świeżo nalaną pianą. Cóż, księżniczka.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz