niedziela, 6 października 2013

Plan-T, czyli piwo z kegeratora


     Pisałem niedawno o (rewelacyjnym!) piwie Dwa Smoki. Nietypowe w przypadku tego piwa było to, że zamiast tradycyjnej szklanej butelki kupiłem je w butelce plastikowej, a w sklepie przechowywane jest ono w kegeratorze, czyli lodówce z plastikowym kegiem. Przelewanie piwa do PETa odbywa się w taki sposób, że kontakt z powietrzem piwo ma tylko przez chwilę, w momencie odłączenia butelki od urządzenia, przed zakręceniem zakrętki. Kolejnym piwem z browaru Pracowania Piwa sprzedawanym w ten sposób jest Plan-T (nawet fajna gra słów) w mało u nas popularnym stylu brown ale.  


     Jak podaje profesor Wikipedia, brown ale do XVII-XVIII wieku był w Albionie najpopularniejszym gatunkiem piwa. Potem został wyparty przez inne style, jednak nigdy nie zniknął całkowicie, a do dziś chyba najpopularniejszym piwem w tym stylu jest Newcastle Brown Ale z charakterystyczną, niebieską gwiazdą na etykiecie. W ramach bezużytecznej ciekawostki można jeszcze dodać, że browar ten został kilka lat temu przejęty przez Heinekena. Ale przejdźmy do piwa.  


     Jak brown, to brown – piwo jest w kolorze czegoś, co często na Śląsku leci z kranu. Taki brudno-rdzawo-brązowy płyn; moje tradycyjnie prześwietlone i wykonane bez żadnej umiejętności przestarzałym aparatem zdjęcia nie oddają zbyt dobrze koloru tego piwa. Na początku powstała bardzo duża piana (zajmująca dwa razy większą objętość, niż samo przelane piwo), jednak opadła ona dosyć szybko niemalże do zera, zostawiając tylko niewielką obręcz na powierzchni. Niestety wysycenie piwa okazało się nieco zbyt duże, więc pijąc je trzeba robić co jakiś czas przerwy, by żołądek nie eksplodował. Zapach zwiastuje smak – gorzka czekolada, lekka słodowość i paloność. Co zaskakujące, piwo jest bardzo lekkie – dopiero po wypiciu 1/3 szklanki wyguglałem Plan-T i okazało się, że piwo ma prawie 6% alkoholu i 13% ekstraktu! Pijąc je strzelałbym, że ekstraktu jest maksymalnie 12%, zaś „moc” nie przekracza 5. Można zaryzykować stwierdzenie, że Plan-T smakuje trochę jak rozcieńczony stout, niemniej jest smaczny i sesyjny; spokojnie wyobrażam sobie picie tylko tego piwa przez cały wieczór. Czekolada i orzechy dominują w tym piwie; prawie jak czekolada orzechowa. W smaku czuję też delikatny kwasek, jednak jest on na tyle nieistotny, że nie przekreśla przyjemności z picia tego piwa. Goryczka jest na zdecydowanie niskim poziomie.

     Podsumowując: gazu trochę za dużo, ale poza tym piwo jest smaczne, pije się je gładko i przyjemnie i na pewno gdy trafię na nie w lokalu (a podobno można w niektórych miejscach trafić Plan-T nalewany przy pomocy pompy, co daje niższe wysycenie) kupię je bez wahania.

Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz