niedziela, 16 marca 2014

Żywiec Bock vs Okocim Koźlak (Okocim Wielkanocne)


     Dwa koziołki bodły się rogami... Nie będzie pokoju nigdy między nami!* Czyli dwa koncernowe bocki/koźlaki stają ze sobą w szranki – Żywiec Bock oraz Okocim Wielkanocne. Ten pierwszy na rynku pojawił się już ponad... 150 lat temu, o czym skrzętnie przypomina nam etykieta (śliczna!); reaktywowano go niedawno, a teraz przedstawiono jego kolejne wcielenie, wraz z nowym Żywcem Białym oraz równie starym Żywcem Marcowym. Ten drugi, czyli Okocim Wielkanocne, jest wytworem stosunkowo nowym; według strony Browaru dostępny jest jedynie w lutym, marcu i kwietniu bieżącego roku.

     Bock to styl mało u nas popularny. Z jednej strony prawie każdy browar restauracyjny ma/miał/będzie miał prędzej czy później to piwo w swojej ofercie, z drugiej – dopiero niedawno nasze koncerny postanowiły rozpocząć warzenie/reaktywację tego stylu. Dziwię się temu trochę – koźlak to piwo dolnej fermentacji, mocne (jak lubi przeciętny konsument), bardzo popularne za naszą zachodnią granicą, nieprzesadnie goryczkowe i nie niosące ze sobą szoku organoleptycznego dla człowieka, który z piw zna i pija tylko „Nasze Najlepsze”. A mimo to jakoś piwo takie nie może się przebić do masowego konsumenta... A i mniejsze browary warzą to piwo jakoś niechętnie – z pamięci (nie liczę tu browarów restauracyjnych i wariacji - weizenbocków, doppelbocków i rauchbocków) jestem w stanie wymienić tylko koźlaki z browarów Amber, Perła (tutaj o nim pisałem), Grybów i Jurand (jeśli były jeszcze jakieś – dajcie znać).

     Jak więc poradziły sobie z tym piwem Żywiec i Okocim?

     Zacznijmy od parametrów: żywiecki Bock ma 6,5% alkoholu i 16% ekstraktu, a jego okocimski adwersarz odpowiednio 6 i 14%. Teoretycznie więc kozioł z Żywca powinien być nieco cięższy, treściwszy i bardziej esencjonalny.

     Na pewno ma ładniejszą pianę. Może nie jest to czapa na miarę Imperatora Bałtyckiego, ale i tak stanowi miłą odmianę od typowej dla koncenowych lagerów piany z serii „nalali go i uciekł(a)”. W Wielkanocnym piana jest mniej okazała, ale i tak utrzymuje się długo, zdobiąc ścianki szkła. No no, jestem mile zaskoczony. Ale wiadomo, to tylko piana. Żeby wyczuć zapach, w Okocimiu trzeba niemalże zamoczyć w niej nos; a i tak dalej niewiele można w nim wyczuć. Zapach słodowo-zbożowy, z nutą karmelową, mam wrażenie też, że delikatnie czuć alkohol... W przypadku koźlaka z Żywca tej wątpliwości już nie ma, odalkoholowy zapach jest wyczuwalny dużo wyraźniej; poza tym trochę karmelu, suszone śliwki (a może to przez ten huragan za oknem doszło u mnie do pomieszania zmysłów i wcale ich nie czuję?!). Na pewno wyraźniejszy, niż w piwie z Brzeska, ale jednocześnie mniej przyjemny.

     Niestety, mój stary, hybrydowy aparat robi zdjęcia dosyć kiepskiej jakości, ale mam nadzieję, że widać, iż oba piwa są niemalże tego samego koloru; Okocim Wielkanocne (po prawej) jest naprawdę niewiele ciemniejszy. Ja bym ten kolor nazwał rubinowym, ale jestem tylko facetem, więc się nie znam. Do tego patrząc na zdjęcia dochodzę do wniosku, że chyba czas w końcu posprzątać pokój... I dokupić sobie dodatkową półkę na książki.

     A teraz Smak. Tak... Smak. Smak to coś, czego zdecydowanie brakuje Żywcowi Bock. Podobnie jak w przypadku Żywca Białego i Marcowego brakuje mu tego czegoś, co by spowodowało, że chce się po niego sięgać. Ma za to coś, przez co nie chce się tego robić: wyraźną odalkoholową gorzkość. To, co niektórzy mogą określić jako „łoni dolewajom spirytusu do piwa!”. Jasne, czuć ponadto coś więcej, karmel, jakaś słodowość, nawet nie jest wodniste, ale i tak jest kiepskie. Według mnie najsłabsze z całej trójki serii Marcowe-Białe-Bock**.

     A Wielkanocne? Też nie powala. Ale... Jest lepsze. Smakuje zupełnie inaczej. Jest lekko słodkawe, chociaż goryczka jest wyczuwalna, brak w nim koźlakowych posmaków palonych, do tego na pograniczu świadomości majaczy jakiś metaliczny posmak (test skórny tego nie potwierdza), ale i tak muszę przyznać, że to piwo mi smakuje. I to nie w znaczeniu „niezłe jak na koncerniaka”. Gdybym je dostał w jakimś browarze restauracyjnym jako miejscowy produkt, to bym stwierdził po prostu „niezłe, można śmiało pić”! Jest tylko taki szkopuł, że to piwo smakuje bardziej jak mocny jasny lager (trochę mi przypomina niektóre czeskie mocniejsze lezaki), aniżeli rasowy bock. No i jak na bocka parametry też trochę niskie... Ale było na tyle dobre, że jeśli nocą ze znajomymi zbłądzę na stację benzynową (nie widziałem do tej pory tego piwa nigdzie indziej), to sięgnę po nie bez wymuszonego i teatralnego „a fe”.

Moje oceny:

Żywiec Bock: 4/10 (jest lepsze np. od zwykłego, jasnego Żywca)
Okocim Wielkanocne: 6/10

P.S. Żywiec Bock z nowej warki piłem już wcześniej i wiedziałem, że jest, jaki jest. Wielkanocnego nie piłem wcześniej i myślałem przed otwarciem, że cały wpis zakończę pseudo-błyskotliwym bon motem w stylu „więc z dwójki Wielkanocne-Żywiec Bock wybieram Koźlaka z Perły”. Ale tak nie jest.

*Kolejnym moim pseudo-błyskotliwym pomysłem było napisanie całej konfrontacji w formie głupawego wiersza z częstochowskimi rymami, ale doszedłem do wniosku, że nawet jak na mnie to zbyt duża żenada.

Ale może spróbuję?

Dwa koziołki bodły się rogami...
Jeden z Żywca, drugi z Brzeska
„Nie będzie pokoju nigdy między nami!”
„Sam stąd odejdź, Pan tu nie stał!”

I tak oto dwa koźlaki vel bocki
WojciechT wziął w obroty.
Recencja zawiera 4 kroki:
Wygląd, aromat, smak i w końcu noty.

Oba piwa wyglądają godnie.
Kolor rubinowy, albo inny może
Ale to by były zbrodnie
Oceniać piwa po kolorze.

W wyglądzie liczy się też piana
Dobra w Żywcu, OK w tym drugim
Ale żadna nie dostanie miana
„Virtuti Brewari” za zasługi

Aromat w Żywcowym Bocku
Wali trochę rozpuszczalnikiem
W Wielkanocnym jest spokój.
Pachnie słodem, karmelem, piwny likier.

Ale nie, że taki słodki i alkoholowy!
Jasne, jest mocne, ale niezłe, nawet smaczne
Jak to mocne piwo trochę daje do głowy
Ale i tak pochwałę jego zacznę.

Goryczka wyczuwalna, zaznaczona
Jak na koncern to już super
Że w ogóle obecna jest ona
Zamiast smaku skarpet+woda+cukier

Jak w aromacie, Żywiec jak rozpuszczalnik:
Gorzkość od alkoholu, a nie chmielu.
Fajne, by dać mocno w palnik
Ale na pewno nie wypiłbym wielu...

Tym sposobem podsumowanie:
Wielkanocne lepsze, niż to drugie.
Żywiec w porządku, gdy chodzi o banię
Ale w smaku Okocimia bardziej lubię!

** I tu Was zaskoczę, gdyż z całej trójki najbardziej smakowało mi... Marcowe.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz