poniedziałek, 27 stycznia 2014

Promocja w BP. Dałem się nabić w butelkę?


     Przy okazji tankowania paliwa do mojej złotej, włoskiej strzały (a pić lubi nawet więcej niż ja) zwróciłem uwagę na półkę, na którą odruchowo patrzę w każdym sklepie spożywczym – tak, na półkę z piwami. Okazało się, że miks dowolnych trzech piw z browaru Okocim nagradzany jest niższą ceną (10 zł + kaucje za butelki za trójpak) oraz wyjątkowo niewygodnym, nieporęcznym i nietrwałym otwieraczem do butelek (pękł mi już przy pierwszym użyciu). Ale dobra – do tej pory nie skusiłem się na żadne z nowych okocimskich piw z równie nowymi etykietami, a portery kupiłem tylko w celu przeleżakowania ich przez kilka lat w piwnicy. Więc dlaczego nie spróbować?


     Jestem osobą cholernie ciekawską. Zawsze wszystko muszę wiedzieć, wszystkiego muszę spróbować, wszystko muszę samodzielnie poczuć. Nieraz się na tym w życiu przejechałem; jednak wolę się sparzyć próbując, niż pluć sobie w brodę (nie rozumiem tego powiedzenia; jak można sobie napluć w brodę?), że nie odważyłem się podjąć wyzwania. Moim dzisiejszym wyzwaniem jest test okocimksich piw: Niepasteryzowane Wybornie Świeże, Porter i Pszeniczne.

                                                           Niepasteryzowane Wybornie Świeże


     Co za głupia nazwa. Poważnie. „Wybornie Świeże”? A może być „Niewybornie Świeże”? Do tego wyraźnie kojarzy się z Ciechanem Wybornym i Świeżym z Kormorana. Poza etykietą przywodzącą na myśl piwo z małego czy średniego browaru postanowili połączyć ze sobą także nazwy dwóch popularnych piw z tego segmentu... To może połączenie nazw piw z Pinty i SzałPiwu – Apetyt na Bździągwę? Albo AleBrowar i Ursa Maior – Golden Deszcz w Cisnej? Ale dobra, nazwa nazwą, a może to piwo jest smaczne?

     Jak na to, że użyto czterech odmian chmielu, w tym "niezwykle aromatycznej odmiany Saaz", to jest bardzo biednie. W zapachu i smaku jest trochę słodowości, baaardzo delikatna nuta chmielowo-ziołowa, przy przełykaniu delikatny kwasek i tyle. Niestety, to wszystko jest tak puste, tak wodniste i tak nijakie, że aż strach. Jakby mi się przypadkiem to piwo rozlało, to wcale by mi żal nie było. ALE jednocześnie to piwo nie odrzuca. Nie śmierdzi skarpetkami, nie jest nieprzyjemne. W tej nijakości jest metoda – w dużym upale albo na imprezie, na której miałbym do wyboru tylko inne najpopularniejsze wypusty, bym nie wzgardził tym piwem. Ot, takie piwo do szybkiego wypicia i zapomnienia. I bekania co pół minuty, bo oczywiście bąbelków jest tu więcej, niż pryszczy na twarzy nastoletniego informatyka.

Moja ocena: 4/10

Pszeniczne Naturalnie Mętne


     Tym razem mamy do czynienia z hefe-weizenem. Jest on na rynku już od dłuższego czasu, wcześniej w wersji bezetykietowej, teraz zyskał nowe szaty. Z tym piwem łączy się jednak mała ciekawostka. Ono jest... Importowane! Oczywiście browar nie ujawnia miejsca pochodzenia tego piwa, zasłaniając się enigmatycznym „wyprodukowano w UE”, ale jak internetowa wieść gminna niesie, pochodzi z Litwy i jest warzony przez browar Švyturys, należący – tak samo jak Okocim – do grupy Carlsberg. Nie jest to jednak flagowe piwo z tego litewskiego browaru – Baltas – gdyż nie zgadzają się parametry.

     A jak smakuje Okocim Pszeniczne Naturalnie Mętne? Ano tak se. Aromat bananów i goździków jest bardzo delikatny, smak też taki trochę nijaki. Piana znika dosyć szybko; wprawdzie na początku była wysoka, acz mocno dziurawa, gdzie jej tam do rasowych hefe-weizenów. W tle majaczy jakiś apteczny i przyprawowy posmak. Niemniej od biedy, dla ugaszenia pragnienia można wypić – ten Okocim nie odrzuca, jest tylko mało interesujący, wodnisty i niezbyt intensywny.

     I jak ja mam to ocenić? W gruncie rzeczy to piwo jest poprawne i pije się je nawet-nawet, ale to wszystko. Jest bezpłciowe i wykastrowane, chociaż jako schładzacz w upalny dzień będzie lepsze od naszych przemysłowych lagerów. Dobra, niech będzie.

Moja ocena: 5/10

Porter Mocno Dojrzałe


     Porter bałtycki, polski piwowarski skarb. Jeden z niewielu stylów, które nasze koncerny potrafią uwarzyć tak, by zadowolić zarówno marudzącego blogera, jak i konsumenta szukającego w piwie jedynie alkoholu. Tego drugiego nie jest w okocimskim porterze aż tak dużo – mniej niż 9% przy 22% ekstraktu dobrze wróży. I faktycznie, alkohol jest wyczuwalny, ale nie nachalny, spokojnie można to piwo pić łyk za łykiem. Piję jakąś dosyć świeżą warkę (ważna do 18.04.2015) i cieszę się, że kupiłem jeszcze kilka sztuk do leżakowania. To piwo jest bardzo smaczne! Aczkolwiek spodziewałem się nieco innych wrażeń organoleptycznych. Pachnie – poza kawą i suszoną śliwką – czymś jakby... Anyżem. W smaku też rozmija się z oczekiwaniami. Zaskakująco dużo jest w tym piwie owocowości, wiśni i śliwki. Ponadto paloność, kawy jakby jakoś mniej. Ktoś mógłby się przyczepić, że jest za słodkie, ale w taki dzień, jak dziś, odpowiada mi to. Tylko męczy mnie tutaj znowu jakiś nieprzyjemny, lekarstwowy posmak, jak w przypadku piwa pszenicznego opisanego wyżej... Majaczy gdzieś w tle, ale czuję go na pewno. Na szczęście nie powoduje to, że piwo jest niepijalne czy odrzucające. Poza tym drobnym mankamentem i wspomnianą słodyczą jest to dobry, smaczny porter, a w cenie 3,33 zł (albo 3 za 10 zł) jest bezkonkurencyjny!


     Tzn. jest dosłownie bezkonkurencyjny, gdyż nie ma drugiego porteru w naszym kraju w tak niskiej cenie.

Moja ocena: 7,5/10




1 komentarz :

  1. Mi też ten porter fajnie podszedł. Z tego co wiem to dużo osób się zdziwiło, że tak dobrze im wyszedł.

    OdpowiedzUsuń