niedziela, 1 grudnia 2013

Apetyt na życie

     Czy wspominałem kiedyś, że bardzo podobają mi się nazwy piw z browaru Pinta (lub PINTA)? Jeśli nie, to piszę o tym teraz. Może niektóre są troszkę pretensjonalne, ale jednak gra słów to jest fajna sprawa. Mogli przecież nazywać swoje piwa "PINTA American India Pale Ale", "PINTA Extra Special Bitter", "PINTA Roggenbier". Nuda! Właśnie – roggenbier, czyli piwo żytnie, najmodniejsze w poprzednim tygodniu (kiedy to w weekend piwa żytnie pojawiły się aż 3 różne). Tym razem, w przeciwieństwie do ŻytoRillo, w wersji klasycznej. Jak smakuje Apetyt na Życie?


     Kiedy otworzyłem to piwo, wraz z unoszącym się nad butelką "dymkiem" uderzył w moje nozdrza aromat goździków i bananów. Jak w hefeweizenie. Zignorowałem więc sugestię z etykiety, by Apetyt na Życie spożywać w grubym, szklanym kuflu (inna sprawa, że – wierzcie lub nie – takowego zwyczajnie nie posiadam) i przelałem je do szkła dedykowanego właśnie weizenom. Oprócz rzeczonych "pszenicznych" estrów i lekkiej cytrusowości można wywąchać także chlebowość i przyjemną słodowość. Kolor, jak widać na zdjęciu, z hefe-weizenem kojarzy się już znacznie mniej; przypomina raczej kolor wody, która za mojego dzieciństwa często leciała z rur (ciekawostka: kilka dni temu w Gliwicach woda z kranu wyglądała tak), zniechęcając mnie do kąpieli.  

     To, co mnie urzekło w Żytorillo, jest obecne również tutaj. Bardzo gęsta, oleista konsystencja piwa. To piwo można niemalże gryźć zębami! Jeśli chodzi o smak, to mamy tutaj to samo, co w zapachu – piwo smakuje niemalże jak hefe-weizen. Na pierwszym planie jest wyraźne słodowe ciało, za nim chowają się weizenowe goździki i banany, ponadto lekka kwaskowość, podbijająca orzeźwiające właściwości piwa (tak, mimo sporej "ciężkości" to piwo jest orzeźwiające). Szkoda, że Apetytu na Życie nie można było napić się w lecie! Wyobrażam sobie pracującego w polu (oczywiście żyta) chłopa, który po ciężkim dniu siada na werandzie i raczy się kuflem "Apetytu". Mój dzień może nie był aż tak ciężki, niemniej "Apetyt" wyraźnie poprawił mi humor. Niska goryczka pasuje do tego piwa jak ulał.

     Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom hefeweizenów (gdybym nie wiedział, że to jest piwo żytnie, podejrzewałbym właśnie nietypowego weizena), jednak nie tylko im posmakuje to piwo. Ciekawe, czym Pinta zaskoczy nas następnym razem?

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz