wtorek, 1 października 2013

Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby?

    Ponieważ moja lodówka pełna jest piwa czekającego na recenzję, a doba niestety nie jest z gumy, coraz częściej się zdarza, że piwo takie zdąży się przeterminować, nim po nie sięgnę. Oceny w takich sytuacjach się nie podejmuję – byłoby to zwyczajnie nieuczciwe wobec producenta. Oczywiście, są piwa (np. portery, triple), które nawet kilka lat po „dacie ważności” pozostają dobre, ba! Stają się nawet smaczniejsze. Dlatego też w mojej piwnicy dojrzewa ok. 20 porterów, tripli i jakiś dubel – czekają na przeterminowanie. I to nie o tydzień, tylko rok, dwa, trzy (o ile wytrzymam).  I co jakiś czas dokładam tam nową butelkę (mam nadzieję, że nie czyta tego żaden potencjalny złodziej piwnicznych porterów). Niestety, są piwa, którym długi czas oczekiwania na wypicie wyraźnie nie służy. I tak zdarzało mi się już niejednokrotnie wylewać skwaśniałe piwo (serce łka, ale cóż począć), poza tym niektóre piwa (w szczególności mocno chmielone) wyraźnie tracą z wiekiem intensywność smaku i aromatu.

     Jak napisałem – nie podejmuję się oceny piwa przeterminowanego. Ale ponieważ trafiłem na bardzo smaczne piwo, które nie ujawniało żadnych oznak zepsucia – pokuszę się o jego opis. Przed Państwem Dr Citra!



     Dr Citra z browaru Haust był niestety ciężko dostępny, stąd moje spore zaskoczenie, gdy zobaczyłem go w jednym z gliwickich lokali. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu okazało się, że Doktor C. się skończył; niemniej kilka minut po moim zapytaniu podszedł do mnie szef lokalu mówiąc, że udało się znaleźć jeszcze jedną butelkę – niestety, przeterminowaną. I… Dostałem ją w prezencie. To było o tyle milsze, że z godzinę wcześniej w tym samym lokalu dostałem kopyrowego Kruka również gratis, gdyż akurat skończyła się beczka i została końcówka. W czasach, kiedy za darmo dostać można co najwyżej w twarz, ja dostałem gratis dwa piwa jednego wieczoru. Jak to mówi młodzież – tyle wygrać!

     Po powrocie do domu (czyli prawie dwa dni później…) od razu schowałem Dr Citrę (Doktora Citra?) do lodówki. Piwo było przeterminowane o ponad miesiąc. Lub ponad tydzień. Właściwie to nie wiem – na butelce nalepiona była cenówka z datą sprzed 33 dni, jednak na opakowaniu napisano jedynie, że należy spożyć w ciągu 21 dni. I tak naprawdę nie wiem, czy data na cenówce to data produkcji, trwałości, czy jeszcze czegoś innego…

     Tym, co się rzuca w oczy, jest etykieta. Nie będę się o niej rozpisywał, zobaczcie sami. Nie wiem, co autor miał na myśli – że od nachmielenia nam oczy wyjdą na wierzch? Albo że dostaniemy wytrzeszczu od cytrusowo-żywicznego aromatu? Że będziemy tak wyglądać rano po 10 flaszkach Citry? Ale prawda jest taka, że i tak milion razy bardziej wolę etykiety tego typu, niż kolejne nudne zamki, kłosy pszenicy, szyszki chmielu i tym podobne duperele. Albo duży napis z nazwą piwa - i to wszystko.

     Dr Citra to (kolejna!) IPA, tym razem nachmielona tylko jednym typem chmielu – citra (odkrycze, prawda?). Co ciekawe, do piwa dodano też… płatków kukurydzianych (nie wyczułem ich w smaku). Natomiast skład nic nie wspomina o wodzie – ale oficjalnie stwierdzam, że mimo to piwo jest w stanie płynnym. I do tego w stanie bardzo smacznym. Dr Citra to bardzo orzeźwiająca, mocno goryczkowa IPA, o przyjemnej, cytrusowo-ziołowej (no tak, citra…) goryczce. Jak na piwo mające aż 16% ekstraktu pije się je bardzo lekko i przyjemnie i na pewno moja mina w trakcie picia tego trunku nie przypomina faceta na etykiecie.

     Ciekawe, czy przez długi okres „dojrzewania” piwo straciło cokolwiek na smaku i aromacie. W stanie takim, jakim je spożywam, wystawiłbym mu spokojnie 7,5/10. 

2 komentarze :

  1. Data z cenówki to data produkcji. Akurat dzisiaj piłem inne Hausty i przez ułamek sekundy zastanawiałem się czy to możliwe, że mi wcisnęli przeterminowane piwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, dzięki za informację. Czyli piłem przeterminowane ledwo 12 dni.

      Usuń