piątek, 18 października 2013

Bojanowo reaktywacja

     Mówi Wam coś nazwisko Jakubiak? Tak? To dobrze. Nie? A powinno. Marek Jakubiak, niedawny bohater artykułu we Wproście, otworzył swój trzeci, po Ciechanie i Lwówku Śląskim, browar. Właściwie to nie otworzył, a reaktywował. Piw ze starego Browaru Bojanowo nie miałem okazji pić (zaprzestano tam produkcji w 2006 roku), natomiast teraz, już pod sztandarem Browarów Regionalnych Jakubiak, uwarzone zostały dwa piwa: Black IPA oraz lager o nazwie Bojan Wielkopolskie. I to o tym drugim jest ten tekst.


     Dlaczego nie napiszę najpierw o Black IPA'ie, skoro na pewno jest piwem ciekawszym? Otóż... Black IPA skończyła się w moim mieście i zwyczajnie nie zdążyłem się w nią zaopatrzyć. Może uda się z następną warką – lub trzeba jej szukać poza sklepami specjalistycznymi?  

     Na etykiecie, poza niewielką ilością informacji dotyczących samego piwa, mamy tekst sławiący... Husarię. Co ma to piwo z husarią wspólnego? Nie wiem, wiem natomiast, że husaria to „konik” Marka Jakubiaka, a że browar należy do niego – może sobie umieszczać na etykiecie co tylko sobie zechce. Jeśli będzie chciał tam umieścić wiersz Tuwima, przepis na pierogi ruskie, manifest polityczny, wyznanie miłości do Barbry Streisand albo zdjęcie rodem z Kama Sutry – jego sprawa. Kto bogatemu zabroni?

     Zanim otworzyłem piwo, przeczytałem w internecie iście kasandryczne ostrzeżenia – że kwas, że DMS, że kalafior, martwe szczeniaczki i po otwarciu najlepiej od razu wylać. Stwierdzam więc autorytarnie: nie jest tak źle. Zapach jest słodowo-maślany (chyba trzeba było to piwo trochę dłużej poleżakować), ale ogólnie słaby. W smaku jest nieźle, choć bez przesady.Nawet przyjemna chmielowa goryczka, nie za mocna, ale obecna. Delikatna słodowość (chociaż piwo ma niezbyt dużo „ciała”), trochę masełka i metaliczności (jak wiedzą stali czytelnicy tego bloga, na metal w piwie reaguję jak wampir na czosnek albo sędzia piłkarski na ustawę antykorupcyjną), ale na akceptowalnym poziomie, tj. takim, który nie przyćmiewa innych smaków i jest wyczuwalny głównie w teście skórnym (a skórą piwa nie piję).

     Nie podoba mi się za to, że mimo agresywnego sposobu nalewania piana pojawiła się tylko na chwilę i opadła po minucie. W dodatku była niska i grubopęcherzykowa. Jak w <skowyt wilka, płacz dziecka> koncerniakach.  

     Podsumowując: Bojan Wielkopolskie nie wyznacza na pewno nowych trendów smakowych piwa, nie jest rewelacyjne ani nawet bardzo dobre. Ma za to potencjał, więc na pewno go nie skreślam i chętnie spróbuję kolejną warkę by sprawdzić, czy wyeliminowano wspomniane przeze mnie wady.

Moja ocena: 5,5/10

1 komentarz :

  1. super artykuł, a co do piwa napewno jeszcze nie raz pana zaskoczy i to pozytywnie . Pozdrawiam IO

    OdpowiedzUsuń