niedziela, 25 sierpnia 2013

To nie jest recenzja piwa IPA.


Tak, to jest recenzja piwa Ce n'est pas IPA, czyli najnowszego dzieła piwowarów z Pinty. Piwo, jak sama nazwa wskazuje (z francuskiego: „To nie jest IPA”), IPĄ nie jest. A czym jest? Jest piwem w tylu biere de garde. Czyli czym? Czyli… No właśnie. Biere de garde może być jasne albo ciemne, górnej albo dolnej fermentacji itd. Brzmi trochę jak niektóre wkuwane na pamięć definicje na studiach z, których wynika tak naprawdę niewiele… A co wyniknęło z zabrania się chłopaków z Pinty za ten styl?



Samo „biere de garde” oznacza dosłownie „piwo przetrzymywane”, co wzięło się stąd, że warzono to piwo we Francji na wiosnę i „przetrzymywano” (leżakowano) je w oczekiwaniu na cieplejsze miesiące. Nie ukrywam, że nie spotkałem się wcześniej z żadnym przedstawicielem tego rzadko u nas występującego gatunku, więc nie mam pojęcia, czy piwo to jest poprawnie uwarzonym biere de garde, ale w sumie – ważne jest, żeby smakowało, prawda?

A czy smakuje? Cóż. Piwo jest bardzo ciekawe; już sam skład jest intrygujący. Owoc mirtu, suszona skórka słodkiej pomarańczy i… Mąka z kasztanów. Jak to może smakować? Dziwnie. Goryczka w tym piwie jest na bardzo niskim poziomie (18 IBU – to mniej-więcej tyle, co w Tyskim), a z powodu sporej słodowości, treściwości oraz dodatku wspomnianych wcześniej surowców sprawia wrażenie wręcz słodkiego. Czuć owoce, tzw. „piwniczność” oraz pewien posmak, który dosyć ciężko mi zidentyfikować, może tak właśnie smakuje mąka kasztanowa lub owoc mirtu? Piwo jest też bardzo pełne, a jednocześnie dosyć orzeźwiające.

Mam bardzo duży problem z tym piwem. Z jednej strony jest bardzo ciekawe, nietypowe dla naszego rynku i w sumie w ciągu kilku dni od premiery piłem je już trzy razy; z drugiej strony jest nie do końca w moim guście. Wolę piwa o mocnej goryczce albo nawet lekkim kwasku, słodycz jednak nie jest tym, czego w piwie szukam. Za to moja dziewczyna, jej koleżanki, a także moja matka (która jest raczej fanką amerykańskich india pale ale) były tym piwem zachwycone. Opinii mężczyn nie znam, gdyż po raz pierwszy przyszło mi to piwo degustować w towarzystwie samych kobiet :) Ce n'est pas IPA w smaku przypomina trochę Koniec Świata, też z Pinty – ale jednak Koniec Świata smakował mi bardziej.

Podsumowując – piwo jest bardzo ciekawe i zapewniam, że warto go spróbować chociażby po to, by wyrobić sobie o nim własne zdanie. Jednocześnie podejrzewam, że nie zasmakuje ono każdemu, a na pewno nie maniakom piwnej goryczki. Jednak chwała Pincie za eksploatowanie pokładów ciekawych piwnych gatunków. Ciekawe, co jeszcze wymyślą?

Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz