Stout jest jednym z moich ulubionych piwnych stylów. Bardzo smakuje mi też połączenie stouta z chmielami amerykańskimi, czyli po prostu american stout. I takim właśnie piwem jest Crack z Pracowni Piwa. Po bardzo smacznym Ortodox Stoucie z AleBrowaru miałem nadzieję na powtórkę wybornego smaku. Czy Crack spełnił pokładane w nim nadzieje?
(po przedostatnim przydługim poście ten będzie odtrutką, gdyż zajmuje ledwie trzy krótkie akapity; wpis o Wojkówce zajął w Wordzie trzy strony…)
Po przelaniu okazuje nam się niezbyt okazała piana która szybko opada, jednak przez dłuższy czas bardzo szczelnie oblepia ścianki. Nie w postaci śladów, nie w postaci firanki, ale wręcz gęstej kotary. W zapachu niejakie rozczarowanie – jak na stouta Crack pachnie jak najbardziej poprawnie, ale nie sposób „dowąchać” się charakterystycznych dla amerykańskich chmieli (w tym wypadku – chmielu simcoe) aromatów żywiczno-cytrusowych. Zamiast tego mamy klasyczny bukiet – gorzka czekolada, kawa, orzechy.
W smaku jest podobnie. Jest całkiem spora goryczka, ale nie tak przyjemna, jak w Ortodox Stoucie. Oprócz niej mamy oczywiście kawową paloność i lekki posmak gorzkiej czekolady. Piwo jest dosyć wytrawne i poprawne w odbiorze, ale żadnych fajerwerków tutaj nie uświadczymy; szczerze mówiąc jestem troszkę rozczarowany. Wspomniany wcześniej Ortodox Stout jest (albo był, bo pewnie nie da się go już nigdzie dostać) zwyczajnie smaczniejszy.
Moja ocena: 6,5/10
To było krótkie, prawda?
Gdy oglądałem etykietę za Chiny Ludowe nie mogłem się domyślić co to jest to trzecie przy "podawać z". Chyba próbowałem we wszystkich pozycjach butelki. Co do samego piwa mam podobne odczucia. Mi najbardziej brakowało amerykańskiego chmielu, zwłaszcza w smaku.
OdpowiedzUsuń