Nie mam pojęcia, czy faktycznie smak jest zmieniony, bo piję to piwo po raz pierwszy w życiu. Muszę jednak przyznać, że smak jest zgodny z tekstem w gwiazdce. Ziołowo-trawiasta goryczka długo pozostaje w ustach, przykrywając inne smaki obecne w tym piwie. Mimo to nachmielenie nie jest męczące, dla amatorów gorzkiego piwa będzie w sam raz; mniej wyrobiony piwosz, nieprzyzwyczajony do mocno chmielonych „ejli” może wykrzywiać twarz z niesmakiem. Mi to piwo nawet pasuje. Szkoda, że przy dosyć mocnej goryczce to piwo ma dosyć mizerny aromat. Owocowo-ziołowy, chmielowy, ale jednak dosyć słaby. Podobnie jak piana, która opadła bardzo szybko, zostawiając tylko smugi na szkle.
Wraz z ogrzewaniem się piwa coraz wyraźniej czuć górnofermentacyjne posmaki owocowe, także słodowość mocniej dochodzi do głosu. Nachodzi człowieka ochota, by ponownie schować je do lodówki; St. Peter's Pale Ale staje się męczące. Zaczyna także być wyczuwalny alkohol, mimo że piwo nie jest – jak na nasze warunki – mocne. Niestety, nie podano ekstraktu, mimo że na etykiecie ilość informacji jest wprost przytłaczająca; o samym browarze znajdującym się w Suffolk napisano całą epopeję.
Piwo, kosztujące u nas ponad 11 zł, zaliczam do całkiem udanych, jednak na pewno nie rewelacyjnych produktów. Butelka stoi na półce, zawartość bulgocze w żołądku i szumi w głowie. Warto było spróbować czegoś nowego, ale jednak są na rynku piwa nie tylko ciekawe, ale i smaczniejsze.
Ale niekoniecznie z tak ładną butelką…
Moja ocena: 6/10
P.S. Jako bonus nowe szaty piwa opisanego przeze mnie kilka dni temu na blogu:
Aktualizacja: wypite zaraz po St. Peter's Pale Ale nasze poczciwe Jurajskie Bursztynowe uważam za piwo smaczniejsze, a dałem mu taką samą ocenę. Brutalnie i bezkompromisowo obniżam więc ocenę o jeden stopień ;]
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz