Scena znana z reklam: grupa
brzuchatych, wąsatych Czechów (taki jest stereotypowy – albo i
wcale niestereotypowy – obraz mieszkańca kraju czekolady
Studenckiej i hranolków) zachwyca się walorami „naszegonajlepszego”. Albo w Australii – grupa farmerskich twardzieli
pije w pustynnym barze piwo Tyskie. Mało tego. Za potężną falą
polskiej emigracji na Wyspy podążyła równie duża fala polskiego
piwa. Wraz z tą falą (pierwszą, nie drugą) zresztą i ja
zdecydowałem się zarabiać na obczyźnie – i jakież było moje
zaskoczenie, gdy niemalże na każdym rogu mogłem kupić polskie
piwa! Co niestety czyniłem przez jakiś czas.
Kto więc jest największym polskim
eksporterem piwa? Bez głębszego zastanowienia można strzelić, że
jest to Kompania Piwowarska i jej Tyskie. Otóż nie. To kto? Grupa
Żywiec? W końcu Żywca również można kupić w wielu zakątkach
Europy, a część produkcji wysyłają także za wielką wodę...
Ale to nie Grupa Żywiec. No to może trzeci gracz na polskim rynku?
Carslberg Polska ze swoim Okocimiem czy Kasztelanem? Nic bardziej
błędnego. Najwięcej piwa za granicę wysyła...
Van Pur. Tak! VAN PUR. Zadanie na
szybko, bez googlania: wymień 5 marek, które warzą browary, w
których udziały ma ta firma. Nie jest to takie trudne, gdy wiemy,
że Łomża i Perła zaliczają się do stajni Van Pura (w tym drugim
przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana, ale firmy są
powiązane); a inne? Kojarzycie takie raczej budżetowe cuda, jak
Karpackie? Śląskie? Starsi czytelnicy (ja jestem młody, po prostu
mam kilkunastoletnie doświadczenie w byciu osiemnastolatkiem) pewnie
pamiętają warzone i dziś, ale kiedyś dużo popularniejsze piwo
Brok.
Jednak portfolio tej tajemniczej firmy
(ciężko od niej uzyskać jakiekolwiek informacje, a w internecie o
jej działalności trudno się czegoś dowiedzieć) jest znacznie
bogatsze. Kojarzycie taki napój, jak Podpiwek Jędrzej (bardzo
lubię!)? Razowy Kwas Chlebowy (też smaczny)? A może takie marki,
jak piwa Barley? Edelmeister? Piwo Tesco? Halne (efekt ciupagi
gwarantowany)? Część lidlowych Argusów? Cortes? Strzelec? Kareta?
Rybnicki Full (wcale nie warzone w Rybniku)? Zlaty Hrad? Biedronkowe
Cechowe? Mocarz (moje ulubione piwo na pierwszym roku studiów milion
lat temu – najlepszy stosunek procentów do ceny)? Kumpel? Swego
czasu kultowy Ambrosius? Keniger? Roger? Cooler, który kiedyś miał nawet reklamy w telewizji z Cezarym Pazurą? Faxe w wielkiej
puszce?
A to nawet nie 1/5 marek tej firmy.
Wybaczcie tę wyliczankę, ale nie ma chyba drugiego polskiego
producenta o płodności, z którą równać się może chyba tylko
płodność naszego sejmu w legislacyjnej obstrukcji. Nawet Browar
Artezan z kilkudziesięcioma premierami w zeszłym roku przy nich
wysiada. Jednak tylko w wolumenie produkcji i wielkości portfolio
Van Pur wygrywa z Artezanami – na polu jakości czy różnorodności
są słabi jak skecze większości polskich kabaretów. Zdecydowana
większość piw warzonych przez bohatera dzisiejszego wpisu to jasne lagery. Produkowane nie tylko jako jako marki własne Van Pura, ale
też (a może przede wszystkim) jako marki własne marketów. I to
właśnie tym ostatnim sporą część swojego eksportowego
liderowania zawdzięcza Van Pur.
Ale myliłby się ten, kto by
stwierdził, że tu chodzi tylko o markety. Van Pur konsekwentnie
eksportuje swoje „flagowe” (np. Karpackie) piwa do wielu krajów
świata; głównie do tych, gdzie nie docierają (lub są trudno
dostępne) inne piwa uwarzone w kraju najpiękniejszych dziewczyn i
płonącej tęczy. Jakiś czas temu byłem w stolicy Bułgarii; a
tam, jakby nigdy nic, na półce osiedlowego sklepu monopolowego
stało właśnie rzeczone Karpackie! Ale nie tylko o kraje starego
kontynentu tu chodzi – w końcu co to za sztuka wysłać ciężarówkę
piwa do innego kraju Unii Europejskiej, i to często w podróż
szybszą niż list wysłany z jednej dzielnicy Warszawy do drugiej?
Wiecie, że piwa Van Pura są dostępne
(i to nie tylko jako importowa ciekawostka) w takich krajach, jak np.
Wietnam? Niektórych krajach Indochin? Albo w... Czarnej Afryce?
Dowiedziałem się o tym oglądając slajdowisko z wyprawy do
Kamerunu – zdjęcie przedstawiało typową afrykańską wioskę i
miejscowych farmerów popijających Van Pur Super Mocne! Ale to nie
wszystko: widzieliście tę reklamę?
Jednocześnie można zadać pytanie –
skoro taki nieduży (nie tak do końca...) Van Pur może, to dlaczego Żywiec nie może być tak powszechnie dostępny za granicą, jak u nas jest Heineken?
Właśnie dlatego – koncern ma już swoją międzynarodową markę,
czyli rzeczonego Heinekena właśnie. Dlaczego Okocim nie idzie
masowo za granicę? Gdyż jego właściciel, Carlsberg, nie jest
zainteresowany tworzeniem wewnętrznej konkurencji. A dlaczego więc
za granicą nie mogą walczyć mniejsi producenci, jak Amber, Ciechan
czy... Pinta? Otóż walczą! Ale to już temat na zupełnie inny
wpis.
i bardzo dobrze, że nie tyskie jest naszym "produktem expotowym" , wystarczy , ze w pl promują się obecnie "polskością" , składem prosto z polski itp, co jest jedną wielką ściemą, jak widać. jeśli nawet w składzie nie podają pełnego skladu. Wszedzie pokazują fufle butelki obok szyszek chmielu, a w składzie ich brak. Dobrze , ze są mniejsze browary , bo to duma polskich browarników!
OdpowiedzUsuń