
Wybaczcie zdjęcie, wrzucam pierwsze lepsze, jakie mi się nawinęło w piwnym folderze. Akurat piwo z też niedoreprezentowanego u nas stylu - barley wine.
California Common
California Common to lager, który
udaje ale'a. Niektórzy nazywają go piwem hybrydowym, bardziej
złośliwi – bękartem. W największym skrócie i uproszczeniu
chodzi o to, że jest to piwo warzone przy użyciu drożdży
lagerowych, dolnej fermentacji (najlepiej czujących się w
temperaturze ok. 10 st. C) w temperaturze nawet 20 st. C, czyli
takiej, jaką stosuje się w przypadku piw górnej fermentacji.
California Common to piwo raczej lekkie, zwykle mające ok. 5%
alkoholu i ekstrakt rzędu 12-14 plato, o średniej goryczce (30-45
ibu). Słodowość wyraźna, ale nie zalepiająca ust, zwykle o
karmelowym charakterze. Piwo często ma typowe dla ale'i owocowe
nuty, ale, co istotne, pozbawione jest „masełka”, czyli
diacetylu. Najbardziej znanym, komercyjnym przykładem jest Anchor
Steam Beer, dosyć łatwo dostępny w naszych sklepach
specjalistycznych.
Eisbock
Eisbock to z grubsza bardzo mocne piwo,
które dzięki procesowi wymrażania (wykorzystywania tego, że
alkohol zamarza w niższej temperaturze niż woda i zagęszczaniu
piwa poprzez usuwanie wody) jest bardzo ciężkie i mocne. Taki
bardzo gęsty i bardzo słodowy lager, zwykle z praktycznie
niewyczuwalną goryczką. Mało brakowało, a całkiem niedawno
pojawiłoby się u nas na rynku piwo w tym stylu – niestety, plany
pokrzyżowało bankructwo browaru. Póki co musimy się zadowolić
piwami importowanymi, głównie od naszych zachodnich sąsiadów.
Kilka znanych eisbocków to np. Aventinus Weizen-Eisbock czy
Kulmbacher Eisbock.
Kristallweizen
Czyli piwo pszeniczne, ale w
przeciwieństwie do hefe-weizenów jest filtrowane. Dzięki temu jest
znacznie lżejsze od klasycznych „pszeniczniaków”, klarowne i
„czystsze” w odbiorze, a banany i goździki subtelniejsze. Inne
piwa pszeniczne, których się u nas nie warzy, to np. Berliner
Weisse (lekkie jak nasz grodzisz, ale w przeciwieństwie do niego,
zamiast być wędzonym, jest kwaśne) czy Gose – piwo pszeniczne z
dodatkiem kolendry i... Soli. Również dosyć kwaśne w odbiorze.
Jeśli chodzi o kristallweizena – np. Paulaner czy Schofferhoffer
takiego warzą.
Sour ale
A skoro już jesteśmy przy piwach
kwaśnych – sour ale! Flanders red ale, oud bruin, lambiki
wszelkiej maści... Ogólnie piwa fermentacji spontanicznej, które
jednak są niełatwe w uwarzeniu, a co dopiero przekonaniu
konsumenta, że piwo ma tak smakować, że nie jest zepsute... Często
piwa te przypominają w smaku wina musujące. Najbardziej znane
przykłady to oczywiście owocowe lambiki, dosładzane Faro, kwaśne
flanders red ale Rodenbach
Klassiek czy Liefmans Goudenband
(to akurat oud bruin, znane też jako franders brown ale).
Saison
Nie licząc pierwszej warki Golden
Monka, która była właściwie wpadką, piwa w tym stylu nie są u
nas komercyjnie warzone. A szkoda! Saison to dosyć szerokie pojęcie,
w którym mieszczą się piwa o różnym woltażu, kolorze i
składnikach, które jednak łączy to, że mają wyraźnie owocowy,
przyprawowy i kwaśny charakter. Można go uzyskać na wiele
sposobów: gips, słody zakwaszające czy nawet bakterie
Lactobacillus,
które to właśnie uczyniły Golden Monka tym, czym się stał.
Kolor zwykle mieści się w tym, co można określić jako
pomarańczowy, a goryczka bywa intensywna. Dobrym przykładem jest
często pojawiające się w Polsce Nogne Saison.
Pils
za 3 zł
Święty
Graal niektórych piwoszy (tutaj - wzorem piłkarskich kibiców - napiszę tylko, że PDK, czyli pozdro dla kumatych). Ale to temat na osobny wpis :)
A
Wam czego brakuje na naszym, wciąż się rozwijającym piwnym rynku?
Koelsch mi brakuje ;) dlatego wlasnie takie warze ;) ale draństwo potrzebuje prawie 12 tygodni, dlugoooo
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się nad wrzuceniem tu kellera albo koelscha, ale te pierwsze są jednak łatwo dostępne, a ten drugi w sumie był kilka lat temu jako grand champion :) ale fakt, teraz też by się jakiś przydał.
Usuń