…Ale birofil birofilowi już tak. Dałem taki tytuł, gdyż początkowo miał to być felieton o tzw. „hejterstwie” uprawianym (lub rzekomo uprawianym) na forach, blogach, zlotach piwnych. Jak to w naszym polskim piekiełku, w dodatku spotęgowanym anonimowością Internetu – obelgi, złośliwości, inteligentne polemiki czy obrażanie i wylewanie wiader pomyj ma miejsce na każdym kroku. Oczywiście pisząc to popijałem piwo, które zainspirowało mnie do takiego właśnie tytułu – Kruka z Browaru Widawa, „recipe by Tomasz Kopyra”.
Doszedłem jednak do wniosku, że w sumie mało mnie obchodzi, kto i dlaczego kogoś nie lubi, skąd ślepa nienawiść lub przeciwnie – brak krytycyzmu. Cóż, w sumie to nie moja sprawa. W moim interesie, jako konsumenta, jest przede wszystkim to, by pite przeze mnie piwo było smaczne! A czy Kruk takim piwem właśnie jest?
Kruk. Amerykański wytrawny stout, chmielony tylko jedną odmianą chmielu – simcoe. Niefiltrowane, niepasteryzowane. Lubię stouty. Lubię wytrawne stouty. Lubię stouty amerykańskie. Ergo – lubię amerykańskie, wytrawne stouty. Lubię nawet to, jak stouty wyglądają. Niemalże czarne, nieprzeniknione. Z brudnobeżową pianą. Oczywiście niejednokrotnie już się rozczarowałem trafiając na kiepskawe, kwaskowate stouciki udające coś, czym nie są - to nie jest tak, że stouty wlewam w siebie bezkrytycznie. Jest dokładnie odwrotnie: jako że lubię ten gatunek piwa, oczekuję od stoutów więcej, niż od innych piw. I tak: Kruk ma śliczną pianę, która utrzymywała się na piwie przez długi czas. Przelałem piwo do szklanki, zrobiłem zdjęcie, podrapałem się po udzie, otworzyłem Worda, wyłączyłem telefon itd. Itp., co zajęło mi w sumie dobrycj kilka minut. A piana, jak była, tak jest. Opadła nieznacznie, zostawiając na ściankach grube ślady. Tutaj dodam, że nawet po wypiciu całego piwa ślady te szybko ze szklanki nie znikają…
W zapachu niestety niewielkie rozczarowanie. Miałem nadzieję na mocne aromaty cytrusowo-żywiczne, a są one przykryte przez typowe dla wytrawnych stoutów (i też bardzo przyjemne!) aromaty palone, kawowe i czekoladowe. Oczywiście czuć, że piwo chmielone było właśnie chmielem simcoe, ale jednak miałem nadzieję na intensywniejszy aromat.
W smaku chmielowość jest już dużo silniejsza. Kruk jest naprawdę dobrze nachmielony i mocna, acz przyjemna goryczka nie pozostawia wątpliwości, że to właśnie „amerykańcem” piwo potraktowano. Jednocześnie goryczka ta nie przykrywa smaków typowych dla dobrego stouta – gorzkiej czekolady, kawy (w sumie to kawy nie lubię i nie pijam, ale takie nuty w piwie ubóstwiam), orzechów. Jedyne, do czego mogę się tutaj przyczepić, to chyba nieco zbyt duża wodnistość – lubię, jak stout jest cięższy, bardziej treściwy.
Krótko: bardzo dobry stout, spokojnie mógłbym takie pić przy piwnym posiedzeniu przez cały wieczór. Tzn. mógłbym, jakby to aż tak kieszeni nie drenowało :P
Można Kopyra lubić albo nie, ale jedno trzeba przyznać – piwa warzy naprawdę dobre.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz