Właściwie to nie wiem, jak zacząć tę recenzję. Niech więc narzekanie na brak pomysłu będzie pomysłem. Ale trzeba pisać dalej - i tu znowu brak pomysłu. Nie mam pomysłu, jak opisać Sharka (made by Tomasz Kopyra, jak informuje nas etykieta. Standardowo podarta, jak to zwykle bywa w przypadku piw z Browaru Widawa). Napisać o nim, że gorzki, że mocno goryczkowy, to nie napisać nic. To jak napisać, że trędowaty ma problemy z cerą albo że polska reprezentacja w piłce nożnej nie jest przesadnie silna. Tomasz Kopyra chwalił się, że Shark (którego nazwę mój MS Word ciągle złośliwie zmienia mi na „smark”) to najmocniej nachmielone i najbardziej gorzkie polskie piwo. Czy faktycznie tak jest?
Piłem już trochę piw w życiu i myślę, że jest jest to w tym momencie najbardziej gorzkie polskie piwo. Poprzednia warka miała ponoć 98 IBU (jednostki goryczki; dla porównania – eurolagery mają zwykle kilkanaście IBU, Atak Chmielu ma ok. 60). Czy najnowsza warka ma więcej czy mniej – nie ocenię po smaku, gdyż teraz piję to piwo po raz pierwszy. Na pewno pachnie bardzo fajnie, intensywnie, grapefruitowo-sosnowo. Ale jak smakuje?
Nie da się ukryć, że bardzo silna goryczka wysuwa się na pierwszy plan. Na drugi też ;) Jednak oprócz tego da się wyczuć pochodzące z amerykańskich chmieli smaki cytrusowo-żywiczne, przede wszystkim grapefruitowe. Właściwie to można pomyśleć, że do piwa dolano sok z (gorzkich) grapefruitów. Powoduje to, że goryczka jest trochę ściągająca, ale – jednocześnie – piwo pije się zaskakująco dobrze (o ile lubi się mocno goryczkowe piwa). Do tego mamy też trochę posmaków innych owoców. Shark jest bardzo lekki, niemalże wodnisty. Wysycenie jest w sam raz; dzisiaj jest ok. 30 stopni Celsjusza, a ja czuję się orzeźwiony już kilkoma łykami. Jednocześnie nie wiem, czy wypiłbym więcej, niż 2-3 szklanki; zwykle narzekam, że piwa Tomasza Kopyry są w małych, ledwie 0,33 litrowych buteleczkach, ale tutaj uważam, że większa jest niepotrzebna. Chociaż z drugiej strony dosyć wysoka cena (8-9 zł) powoduje, że na pewno nie jest to piwo „grillowe”, którego weźmiemy skrzynkę, by zapijać nim kiełbasę. Ale też takiego piwa szkoda by było do „popychania” tłustej marketowej kiełbasy...
Moja ocena: 8/10
P.S. Jeśli nie lubisz mocno gorzkich piw, to nie sięgaj po to piwo, serio.
Właściwie najbardziej, po przeczytaniu tego, napiłbym się Hardcore IPA z Brew Doga :(
OdpowiedzUsuńMożna kupić przez internet :)
Usuń