Jeśli nie wiesz, o co chodzi: Marek Jakubiak, właściciel kilku browarów, w tym popularnego Ciechana, na swoim profilu na Facebooku napisał do boksera "Tigera" Michalczewskiego - po tym, gdy ten poparł prawo homoseksualistów do adoptowania dzieci - następujący komentarz:
Następne w internecie rozpętała się gównoburza, której zasięg z czasem wyszedł poza internety. Jeden z warszawskich lokali postanowił zorganizować akcję wylewania piwa Ciechan do ścieków. Temat szybko podchwyciła Gazeta Wyborcza, standardowo przeinaczając pewne fakty - np. pisząc o tym, że lokal Cafe Kulturalna przyłączył się do bojkotu, pomijając fakt, że Ciechana i tak tam nie sprzedawano (ja na tej zasadzie bojkotuję Mongolię i Burkina Faso, gdyż nigdy tam nie byłem). Na Facebooku powstał fanpage zachęcające do bojkotowania piw z browarów grupy Browary Regionalne Jakubiak (przestrzegająca przed HOMOFOBICZNYM BROWAREM), powstała też grupa przeciwstawna, zachęcająca do kupowania piw, by "wywołać ból dupy u lewaków".
Nie ukrywam, że jestem osobą dość mocno zainteresowaną polityką, ale raczej na poziomie głębszym i bardziej ideologiczno-ekonomiczno-filozoficznym, niż poppolityczne "a ten powiedział o tamtej cośtam", "a ta przeszła do partii takiej a takiej", "a ten zasnął na posiedzeniu", "a ten dłubał w nosie". Na skończoną przeze mnie kilka lat temu politologię poszedłem z pasji, a nie dlatego, że nie miałem pomysłu, co ze sobą zrobić. Szkoda, że polityka u nas i dotyczący jej przekaz w mediach jest na poziomie Pudelka, a i poziom wiedzy przeciętnego wyborcy kończy się na "Tusk to złodziej, Kaczyński to oszołom".
Marek Jakubiak polityką interesuje się na trochę innym poziomie. Ma swoje dosyć konkretne poglądy, które otwarcie głosi. Wbrew politycznej poprawności i źle rozumianej wolności słowa (często sprowadzającej się do zgody na głoszenie tylko takich poglądów, które aktualnie obowiązują w głównym nurcie dyskursu medialnego) nie omieszkał skrytykować znanego boksera za jego wsparcie jakiejś obcej mu idei. I ma prawo to robić. Oczywiście, forma, jaką wybrał, może wydać się niedopuszczalna (i mi wydaje się paskudna i wyjątkowo chamska i późniejsze przeprosiny nic tutaj nie zmieniają), jednak ponownie: ma prawo.
Mają też prawo to piwo bojkotować konsumenci, którzy nie zgadzają się z takim postawieniem sprawy. Bojkot konsumencki to potężne narzędzie, które w historii potrafiło zmienić politykę firm o wiele większych, niż BRJ. Ale trzeba pamiętać też, że jest to narzędzie obusieczne. Przy poprzednim bojkocie piw z Ciechana - za to, że Marek Jakubiak "przyznał" się do wizyty na spotkaniu narodowców - sprzedaż jego piw... Wzrosła. Na kontrakcję skrzyknęli się ludzie popierający Jakubiaka i - jak się okazało - było ich więcej. Bo bojkot w obecnym wykonaniu to czynność najłatwiejsza, nie wymagająca żadnego intelektualnego czy fizycznego wysiłku - ot, bezmyślnie klikniemy "lubię to" na Facebooku, jak tysiące innych ludzi i nasi równie "zaangażowani" znajomi i już. Obowiązek spełniony, takim jestem społecznikiem, tak walczę o dobrą sprawę. To tak, jak klikanie "lubię to" pod kolejnym filmikiem o wycinanych lasach deszczowych czy filmach o biednych dzieciach. Taka współczesna korpocharytatywność.
Niemniej dla mnie postawa zarówno jednych, jak i drugich, to dziecinada. Nie obchodzą mnie poglądy pana Jakubiaka, jak mi się nie podobają, to nie muszę czytać tego, co publikuje na swoim profilu na Facebooku. Interesuje mnie, czy robi dobre piwo - a to, czy jest socjaldemokratą, konserwatystą czy liberałem kompletnie na smak piwa nie wpływa! Mało tego: myślę, że zwolennicy bojkotu naiwnie dali się wmanewrować w przygotowaną kampanię PRową. A czy to jest kampania konkurencji, czy samego BRJ (co jest możliwe, skoro poprzednio dzięki swoim poglądom podniósł sprzedaż piwa - a do tego pewnie niejeden konsument dopiero z powodu bojkotu lub kontrbojkotu dowiedział się o istnieniu takiego piwa) - ma już drugorzędne znaczenie. Tak samo śmieszna jest postawa przeciwników bojkotu, którzy kupują piwo, tylko dlatego że ich właściciel ma poglądy takie jak oni. To już lepiej niech wydadzą pieniądze i poświęcą czas przeznaczony na picie kupionego piwa na wsparcie organizacji, które popierają. Ale teraz pijąc piwo można się usprawiedliwiać, że robi się to dla idei, a nie dla bani.
Swego czasu szkocki browar Brew Dog wsparł (i to konkretnymi pieniędzmi) jakieś stowarzyszenie walczące o prawa osób homoseksualnych. Konkretnie jakaś część zysków uzyskanych ze sprzedaży piwa "Hello, My Name is Vladimir" przeznaczana była na ww. cele. Nie było wtedy jednak nawoływania do bojkotu z "prawej" strony (a byłby on jeszcze łatwiejszy niż w przypadku Ciechana, gdyż Brew Doga dostać trudniej, nie było też fanpage'y zachęcających do kupowania ich piwa z tego powodu - i nic dziwnego bo tutaj żeby wesprzeć taką akcję, trzeba by zrobić coś więcej, niż kliknąć link na fejsbuniu. No i do tego to piwo takie drogie...
Jak już wspomniałem, poglądy Jakubiaka mam gdzieś. Nie interesują mnie poglądy sprzedawcy piwa w sklepie, nie interesują mnie poglądy hurtownika dostarczającego do sklepu to piwo, nie interesuje mnie, co o homoseksualistach myśli piwowar z Ciechanowa, w końcu nie są moją sprawą poglądy Marka Jakubiaka. I niefajnie, że cały kraj, że przeciętny obywatel jest tak rozpolitykowany, w dodatku na tak płytkim poziomie. W takiej np. Wielkiej Brytanii rozmawianie o polityce jest w złym tonie, w większości krajów tzw. zachodu dyskutuje się o piłce nożnej, pogodzie, pracy, milionie innych rzeczy - ale nie o tym, co jeden człowiek, którego osobiście nie znamy, powiedział o drugim człowieku, którego nie znamy tym bardziej! I to jest kolejna rzecz, która mnie boli. Robienie ze znanych ludzi wyroczni w jakimś temacie, tylko dlatego, że są znani. Czy to, że bokser Michalczewski wsparł kampanię LGBT, czyni ją lepszą? On się zna na boksie, a nie polityce (no i trzeba przypomnieć, że dopiero co zwyzywał piłkarzy za noszenie "pedalskich torebek"). Czy to, że zrobił sobie zdjęcie zamieszczone przeze mnie na początku tego tekstu pokazuje, że Kampania Przeciw Homofobii ma rację - tylko dlatego, że gość jest znany? A czy to, że Jakubiak sympatyzuje z narodowcami powinno ich czynić bliższych sercu przeciętnego człowieka? Skąd u nas takie uwielbienie dla znanych osób, tylko dlatego, że są znani? Serio ludzie potrzebują posiłkować się wątpliwej jakości autorytetami, by utwierdzać się w przekonaniu, że racja jest po ich stronie? Ale to ponownie temat na inny wpis.
Na pewno na całej sprawie zyskała knajpa, która postanowiła zorganizować wylewanie piwa - dostała darmową reklamę i pewnie stanie się na krótki czas mekką tzw. lemingów, którzy z taką ochotą dali się wciągnąć w całą tę zabawę (inna sprawa - czy lewicowa wrażliwość nie nakazałaby tego piwa lub zysków z niego raczej oddać biednym?). Na całej sprawie na krótszą metę raczej zyska, niż straci grupa BRJ. Tak ogromna reklama kosztowałaby pewnie miliony złotych, a tu wystarczy napisać coś na Facebooku i już rządni sensacji dziennikarze podchwytują temat, a w społeczeństwie zaczynają się kolejne, niepotrzebne podziały i dyskusje o niczym. Niemniej w dłuższej perspektywie taka strategia może okazać się ślepą uliczką - po jakimś czasie, gdy skończy się boom na piwa z małych browarów, a rynek się nasyci, okaże się, że sporo ludzi jest na firmę obrażona (jakkolwiek śmiesznie to brzmi, ale ludzie w swojej masie nie są racjonalni). I w ten sposób Jakubiak odcina sobie dostęp do portfeli wielu konsumentów. Biznes woli spokój, biznes woli ciszę.
A ja? Ja stoję z boku. A Ciechanów od jakiegoś czasu i tak nie kupuję, gdyż po prostu na rynku jest wiele lepszych piw.
Poprawiłbym to zdanie "Marek Jakubiak polityką interesuje się bardziej nieco mocniej", no chyba ze tak miało brzmieć
OdpowiedzUsuńJasne, błąd, dzięki za zwrócenie uwagi.
UsuńJeżeli ktokolwiek może się publicznie zeszmacić dla podniesienia wyników sprzedaży to mogę mu tylko współczuć. Jeżeli nie czuje, że publikując chamskie wpisy, robi z siebie szmatę, tym bardziej zasługuje na współczucie. Panu Jakubiakowi należałoby doradzić, aby dla poprawienia wyników sprzedaży poprawił jakość swoich piw i nie robił w ch. klientów. Na dziś wyroby BRJ są jak pudełko czekoladek.
OdpowiedzUsuń"Na dziś wyroby BRJ są jak pudełko czekoladek."
UsuńI właśnie dlatego ostatnio po nie nie sięgam.
Generalnie to jest fajnie :)
OdpowiedzUsuń1) Nie potrafiący sklecić zdania i zrozumieć oponenta bokser – wyznacza trendy w dyskusji o nowoczesnych „wartościach”.
2) Nie potrafiący opanować emocji piłkarz – robi za obrońcę konserwatywnych „wartości”.
3) Do tego wszystkiego włącza się przepity szansonista i opowiada jakie „wartości” są mu bliskie śmiejąc się w głos ze swoich zdolności do mimikry.
4) Rozmawiająca z nim dziennikarka nie znająca słowa „falsyfikować” próbuje na siłę wyciągnąć z niego jakakolwiek deklarację, którą będzie można uderzyć w przeciwników nowoczesnych „wartości”, które są jej bliskie.
5) Dziennikarz redakcji, której bliskie są „wartości” Michalczewskiego wylewa piwo do wiadra w swojej knajpie.
6)
7)
A na to wszystko pokolenie „lubię to!” reaguje klikaniem lajków w akcji bojkotu Ciechana lub dawaniem lajków w akcji bojkotu bojkotu Ciechana… Możemy być dumni z naszego społeczeństwa, jest takie aktywne w ruszaniu palcem wskazującym na myszce. Zuch chłopaki i dziewczyny! Jadą po równi pochyłej głupiejącej cywilizacji jak najlepszy rollercoaster. To już nie jest nawet „zabawianie” to jest już „zalajkowywanie się na śmierć”
I tak wieczorem wypiją coś ze Lwówka albo Bojanowa :) Kto wie, może nawet w knajpie u syna swojego ojca, który wylewał Ciechana…
Na poważnie: ciekawe jakie będą wyniki sprzedaży BRJ jak już dym opadnie.
Parszywa sytuacja ale wiem że Pan Jakubiak zdążył już publicznie przeprosić Dariusza Michalczewskiego
OdpowiedzUsuń