Pisałem już kiedyś, że bardzo
podoba mi się inicjatywa Lidla dotycząca poszerzania piwnych
horyzontów swoich klientów; że poza typowymi, dyskontowymi tanimi
lagerami można tam spotkać także piwa górnej fermentacji i
całkiem niezłą „pszenicę”. Do tego okresowo w Lidlach
pojawiają się też piwa importowane – tutaj niestety jest już
słabiej, zwykle są to po prostu tanie, zachodnie (lub wschodnie)
marki, niemalże same eurolagery (wyjąwszy piwa brytyjskie). Tym razem pojawiły się cztery
jasne lagery o wschodnim rodowodzie. Sapporo,
Cóż, ten wschodni rodowód jest czasem tylko rodowodem, a nie faktycznym miejscem produkcji. Dwa z czterech piw warzone są w Unii Europejskiej. Ale nie ma to większego znaczenia; są to euro(azjo?)lagery pełną gębą i właściwie z góry wiadomo, czego można się po nich spodziewać. A może wcale nie, powinienem się zjechać za negatywne podejście i tym razem będę mile zaskoczony?
Cóż, ten wschodni rodowód jest czasem tylko rodowodem, a nie faktycznym miejscem produkcji. Dwa z czterech piw warzone są w Unii Europejskiej. Ale nie ma to większego znaczenia; są to euro(azjo?)lagery pełną gębą i właściwie z góry wiadomo, czego można się po nich spodziewać. A może wcale nie, powinienem się zjechać za negatywne podejście i tym razem będę mile zaskoczony?
Chang Beer
Jeśli opakowanie i kod kreskowy nie
kłamią, to piwo uwarzono w Tajlandii. Ponadto wygląda na to, że
nie ma tu syropów, dodatków niesłodowanych i innego badziewia.
Kolor bladziutki, piana mizerna, za to smak – mimo że mało
wyrazisty – odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas
europejskie fabryki piwa. Dalej jest to łatwo przyswajalny, mało
wyrazisty lagerek, jednak ma w smaku coś, hmmm, egzotycznego –
przypominającego trochę lagery ryżowe, taką przyjemną gładkość.
Szczerze mówiąc – jak na prawie bezsmakowego lagera – smakuje
mi! Dalej jest to piwo bez wyrazu i prawie bez smaku, ale „wchodzi”
znacznie przyjemniej, niż lechotyskożywce.
Ciekawostka – firma warząca Chang
Beer zajmuje się też produkcją mocnych alkoholi, a jedną z
rozlewni ma w Polsce. Jest także sponsorem brytyjskiej drużyny
piłkarskiej Everton.
Moja ocena: 5/10
Sapporo
Cóż, to piwo jest słabe. Smakuje jak... Eurolager. I to rozwodniony. Piwo to ma wszystko, czego oczekuje masowy konsument: wysokie wysycenie, brak wyrazistego smaku, bardzo delikatna chmielowa goryczka, niewyraźny zapach, lekki kwasek. Takie piwo, które można wlać w siebie w gorący dzień nie myśląc o tym za wiele. Ale z drugiej strony w smaku wydaje się nieco inne od „naszych” koncerniaków; słodowość jest jednak troszkę wycofana w stosunku do goryczki, nie ma nieprzyjemnego, skarpetkowego aromatu czy łodygowej goryczy, ponadto wkradają się jakby kukurydziane posmaki. W pierwszym momencie – po przeczytaniu składu (jest podany w wielu językach, ale po polsku jest tylko „zawiera jęczmień) pomyślałem „bingo!”, jednak okazało się, że szwedzkie „korn” oznacza nie kukurydzę, a... Jęczmień właśnie. Kto by pomyślał?
Moja ocena: 4/10
Kingfisher
Tym razem podano, skąd pochodzi piwo. Otóż uwarzył je w jednym ze swoich brytyjskich browarów Heineken. Podano też skład po polsku. A w nim syrop glukozowy (powszechnie używany w przemysłowym browarnictwie), prażona pszenica oraz karmel jako barwnik. Niemniej chyba nie użyto go zbyt dużo, gdyż piwo ma złotą barwę, tak typową dla piw tego typu. Zaskakuje co innego: wysoka i dosyć trwała piana, która grubymi wąsami osadza się na ściankach. To dobrze. Gorzej, że w smaku to piwo jest dla mnie zbyt słodkie, zbyt kwaskowate i zbyt... Eurolagerowe. Ale w swojej kategorii jest jak najbardziej poprawne – więc miłośnikom piwa, które ma po prostu łatwo „wejść”, na pewno do gustu przypadnie.
Moja ocena: 3,5/10
Tsingtao
A teraz razem kod kreskowy wskazuje na Chiny. Tsingtao to lager ryżowy. I ma ten charakterystyczny posmak, jak Książęce Ryżowe czy Złoty Smok; mi on pasuje, ale nie każdemu musi. Jednocześnie poza tym są tu wszystkie typowe cechy eurolagera. Lekkość, mocny gaz, kwasek, itd. itp. Czyli: nie licząc ryżowej nuty smakuje jak wszystko inne. Z tym że na szczęście bez wad typu skarpetkowy zapach albo posmak mokrej szmaty czy kartonu. Jak na eurolagera (czy można tak mówić o piwie z Państwa Środka?) to piwo jest całkiem przyzwoite.
Moja ocena: 4,5/10
Podsumowując: jeśli szukasz piwa
lekkiego, łatwego w konsupcji, takiego pod grilla czy szybkiego
ugaszenia pragnienia – piwa te będą w porządku. Jeśli jednak
oczekujesz czegoś więcej – zawiedziesz się.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz