Goblet, tulip, kufel, shaker, nonic...
Różnych szkieł do różnych stylów piwa jest więcej niż
kandydatów na prezydenta w tegorocznych wyborach i można się
pogubić w tym, które jest do którego. Ale ten wpis to nie będzie
instruktaż dotyczący „glasspairingu” - to będą raczej luźne rozważania, czy w ogóle jest sens dobierać odpowiednie szkło do
stylu? Albo po co w ogóle przelewać piwo do czegokolwiek, zamiast
żłopać wprost z flaszki/puszki jak studenciak w ostatniej ławce
sali wykładowej? Czy kupowanie full profeszynal sniftera jest
niezbędne, by zacząć przygodę z dobrym piwem? Skąd w ogóle te
wszystkie pytania?
Jakiś czas temu przez
wiadomo-które-piwne-forum przetoczyła się ostra dyskusja. Craftowy
neofita spytał się gawiedzi, czego potrzebuje, by faktycznie zacząć
przygodę z ciekawym piwem – i, poza radami dotyczącymi samych
piwnych marek, doszedł postulat zakupu odpowiedniego szkła. A
najlepiej sniftera. Albo od razu w szkło sędziowskie. Tak, kształt szkła ma znaczenie dla odbioru
piwa. Jeśli będziemy pili piwo z pokalu* ze zwężającą się ku
górze czarze, będzie łatwiej wyczuć różne wydobywające się z
piwa aromaty; i z drugiej strony, jeśli będziemy pili piwo wprost z
butelki, wiele niuansów smakowych nam umknie i piwo może zwyczajnie
wydawać się gorsze, niż jest w rzeczywistości.
Ale, jak wspomniałem, zaopatrywanie
się w snifter, kiedy po prostu chcemy wypić dobre piwo, to
przesada. Dobre piwo będzie dobrze smakować i ze słoika; jeśli
nie zależy nam na wysilonym niuchaniu i doszukiwaniu się wad w każdym
kupionym przez nas piwie oraz na zabawie w domorosłego sensoryka, to
jest to naprawdę bez sensu! No chyba że chcecie zaszpanować przed znajomymi doszukiwaniem się jakichś aromatów wyczuwalnych na homeopatycznym pograniczu autosugestii i wyglądać profesjonalnie, to co innego. Do tego mam wrażenie, że teraz, wśród
piwnego światka, panuje moda na wspomniane wyżej sędziowskie szkło. Tak, jak w tamtym roku hitem
blogosfery i nie tylko było teku. Owszem, fajne, ładne, dosyć
wygodne, ale kiedy nie było jeszcze dostępne od ręki, niektórzy
byli gotowi przepłacać za ten pokal nawet kilkakrotnie, byle nie
być gorszym od innym i móc go dumnie postawić na półce!
Ale są też inne aspekty. Dlaczego
przyjęło się, że niektóre piwa pijemy z noniców czy shakerów,
a hefe-weizeny z wysokich, wąskich szklanek? Bo... Tak się
przyjęło. I już. I owszem, miło jest wypić piwo z „zalecanego”
szkła, ale z drugiej strony zaopatrywanie się w baterię
kilkudziesięciu różnych szklanek, kufli i pokali, do każdego
stylu osobno, to jak zaopatrywanie się w porcelanową zastawę, by
raz na miesiąc wpieprzyć z niej schabowczaka. Bo bądźmy szczerzy
– czy naprawdę stout wypity z nonica będzie smakował gorzej niż
ten przelany do shakera? Albo, jeśli – jak wspomniałem – nie
rozkładamy smaku piwa na czynniki pierwsze, czy piwo wypite z kufla
będzie znacząco się różniło od tego samego wypitego z
hipsterskiego teku? Otóż: nie.
Dobre piwo będzie dobrze smakować i z
plastikowego kubka.
*tutaj wyjaśnienie - pokal to taka szklanka z nóżką. Zawsze, kiedy nazywasz takie szkło kuflem, Bóg zabija kotka.
"(...) jeśli będziemy pili piwo wprost z butelki, wiele niuansów smakowych nam umknie i piwo może zwyczajnie wydawać się gorsze, niż jest w rzeczywistości."
OdpowiedzUsuńChyba, że jest niedobre, to wtedy lepiej nie wyczuwać większości aromatów. ;)
:D
UsuńWtedy lepiej już pić je wprost z butelki, z zatkanym nosem :D
To może by tak jakiś wpis co jest czym i do czego, jeżeli chodzi o piwne szkła? Wiadomo że predzej czy później każdy ma swoje ulubione rodzaje i warto się nimi cieszyć z odpowiedniego szkła ;)
OdpowiedzUsuń