(Jeśli nie wiesz, o co chodzi - w Żabce pojawiła się seria nowych piw o etykietach bardzo podobnych do tych z piw AleBrowaru. W szczególności kontrowersje budzi ta po prawej, zestawiona z Rowing Jackiem:
<KLIK>)
No dobra. Wstęp przydługi, to teraz będzie krócej: tak. Te etykiety są podobne. I można wskazywać na inny kształt krawatki, na fakt, że butelka Polskiego Chmielu jest zielona, a proporcje białej części napisu do części czarnej są inne. Że postaci na piwie przecież wyglądają zupełnie inaczej. Różnice można mnożyć, ale nie zmienia to faktu, że te etykiety SĄ podobne. Kiedy zobaczyłem je na półce pierwszy raz, skojarzenie było natychmiastowe; a jestem tym bardziej „wyrobionym” klientem, śledzącym ruchy na polskim piwnym rynku i gdyby oto AleBrowar miał rozpocząć współpracę z Żabką, a przede wszystkim wyprodukowałby kilka nowych piw, bym wiedział o tym zanim zobaczyłem w Żabce butelkę Polskiego Chmielu (jakoś tak dziwnie wyszło, że do tej pory trafiłem na trzy piwa z serii Alter Beer – i na każde z nich w innej Żabce). Więc czy można zakładać, że konsument, który już kiedyś spotkał się z piwami AleBrowaru, pomyśli, iż oto ma do czynienia właśnie z piwami od tego kontraktowca? Jak najbardziej. Czy można założyć, że działanie to było celowe? Cóż, można.
Od razu nasuwa się takie skojarzenie:
(zdjęcie z www.pl.wikipedia.org) (zdjęcie z www.leba.pl)
Ale możemy też pociągnąć sprawę
dalej. Pomysł na sporą część polskich etykiet piwnych sprowadza
się do rzucenia na środku etykiety nazwy piwa w jakiejś
„rozciągającej się” na krańcach czcionce, dorzucenia jakiejś
grafiki (korony, szyszek chmielu, kłosów jęczmienia, herbu czy
innego przewidywalnego badziewia, ew. zamku albo twarzy), wpakowania
tego w owal bądź koło i już, jest etykieta! Dotyczy to zarówno browarów mniejszych, jak i tych największych. I jeszcze druga
opcja: napis z nazwą piwa okalający taką grafikę. Raczej nie
możemy tutaj mówić o jakiejś szczególnej inwencji twórczej. Ale
też nie powiedziałbym, że jest to plagiatowanie; po prostu taka
forma piwnej grafiki się, jak widać, upowszechniła. Jednak już od
jakiegoś czasu polskie etykiety stają się coraz bardziej fantazyjne;
pierwsze etykiety Pinty (obecne też są oryginalne, ale już w inny
sposób), starsze od nich niektóre piwa z Browaru Amber (chociażby
Koźlak czy Żywe), motywy ze zwierzętami od Kopyra i Widawy czy
jakieś fantazyjne postaci na etykietach – jak u AleBrowaru. A do
tego dochodzi cała paleta „nowszych” kontraktowców i
rzemieślników... Pomysłów, motywów na stworzenie nowych etykiet
wciąż jeszcze nie brakuje, nie można stwierdzić, że „wszystko
już było” i uznać, że to przypadek lub nawet normę, jak w przypadku "muzyki" pop.
Ale z drugiej strony – zbyt głośne
rozdmuchiwanie sprawy czy straszenie pozwami moim zdaniem jest
AleBrowarowi nie na rękę. Popyt na ich piwa i tak jest na tyle
wysoki, że reklama nie jest AleBrowarowi niezbędna; a informowanie konsumentów, że oto pojawiła się nowa seria
piw w Żabce przysłuży się jedynie zwiększeniu sprzedaży tych
drugich. Zagadnięta o te piwa znajoma ajentka Żabki (u niej akurat
żadnego „Alter Beer” nie było) nawet nie wiedziała, że jest
coś takiego... Druga sprawa: Żabka czy Sulimar na pewno mogą sobie
pozwolić na długi, sądowy proces – a zanim on się skończy,
rzeczonych piw i tak już w Żabkach dawno nie będzie. Czy może on
się w jakikolwiek sposób opłacać AleBrowarowi? Wątpię. I sprawa
trzecia, może z lekkim przymróżeniem oka: w niektórych kulturach
naśladownictwo oznacza nie plagiat czy chęć podszycia się pod
„inspiratora” naszej twórczości, tylko właśnie oddanie mu
chwały. Czy gdyby piwa z AleBrowaru były słabe, nudne albo mało
popularne, to ktokolwiek zadawałby sobie trud stylizowania swoich
etykiet na te alebrowarowe? Więc może lepiej całą sprawę obrócić w
żart, oczywiście informować, jaka jest sytuacja, ale nie robić w
tej sprawie burzy w szklance wody, tfu, piwa?
Tłumaczę to samo jak krowie na granicy. Alter Beer nie jest żadna konkurencją dla AleBrowaru. Jak zaczną mieć problemy ze zbytem, to może wtedy warto rozpętać "burzę w szklance w... piwa" ;) Póki co ciężko coś z tego browaru kupić.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za docenienie naszych etykiet Koźlak i Źywe :) Fakt, że nie były wzorowane na NICZYM. Plusy doceniamy po latach. Minusem było, że NIKT nie chciał na początku sprzedawać piw "do niczego nie podobnych" ;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzajmuję się projektowaniem opakowań od ładnych paru lat pozwólcie więc, że się wypowiem z punktu widzenia grafika ;)
Jeśli chodzi o podobieństwa między tymi dwiema seriami:
1) mamy tu ryzykowne kodowanie kolorystyczne - każde piwo ma swój kolor etykiety - i nie zawsze jest to kolor typowy dla etykiet piwnych - patrz niebieska Valkiria (Alter Beer) czy różowa etykieta Sweet Cow (Ale Browar)
2) czarno-białe, rysunkowe postacie na etykietach nawiązujące do danego piwa, umieszczone w obu przypadkach po lewej stronie etykiety
3) czarno-biała nazwa brandu, w której użyto czcionkę "draft" - nieregularną i poszarpaną
4) w obu przypadkach na krawatce oprócz loga browaru znajduje się też element graficzny nawiązujący do tego, co się dzieje na etykiecie: rubin lager (Alter Beer) ma fragment flagi a Lady Blanche chyba (?) perły ;)
Oczywiście nie da się zaprojektować etykiety czy opakowania tak, żeby nie było na niej elementów, które już gdzieś występują ale w tym przypadku mamy sytuację, w której skopiowano kilka rozwiązań graficznych.
Moim zdaniem zwyczajnie grafik pokpił sprawę bo można, inspirując się, zrobić zupełnie nowy, fajny projekt a tutaj po prostu "zerżnięto" ordynarnie wszystkie rozwiązania graficzne. Inna sprawa, że mógł zostać do tego zmuszony - wcale nie tak rzadko zdarza się, że przychodzi klient i mówi "ma być dokładnie tak jak u konkurencji" i wtedy jest to kwestia pewnej etyki zawodowej czyli wyboru pomiędzy rzetelnością zawodową a budżetem, z jakim ten problematyczny klient przychodzi do agencji.
Pozdrawiam
Mika
Dziękuję za rzeczowy głos :)
UsuńOczywiście - chodzi o czarno-białe postacie po PRAWEJ stronie etykiety - taki czeski błąd ;)
OdpowiedzUsuńMika